środa, 29 czerwca 2016

historia miłosna mojego taty

,,i wyprowadziwszy ich na zewnątrz rzekł: Panowie, co mam czynić, aby być zbawiony? A oni rzekli: Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom'' 
Dzieje Apostolskie 16,30-31


 Z dzieciństwa pamiętam tatę jako kogoś, kto mieszkał ze mną i widziałam go codziennie, jednak wcale go nie znałam. Raczej nigdy nie próbował nawiązywać ze mną kontaktu, a moje próby nawiązywania relacji były ukrócane. Co jakiś czas tylko prosił, żebym zrobiła mu masaż, bo bolą go plecy, albo żebym przełączyła kanał, bo zgubił pilota. Jako dziecko nie rozumiałam, że jest w tym coś nietypowego. Nie oceniałam tego, że tata cały dzień spał, a w nocy zawsze jechał gdzieś taksówką z kolegami. Nie patrzyłam negatywnie na to, że mama przejmuje obowiązki obojga rodziców, bo byłam w wieku w którym gotowanie i mycie podłogi wydają się dziecku najatrakcyjniejszą rzeczą jaką można w życiu robić. Później, gdy zadawałam pytania słyszałam tylko ,,tata jest chory''. 

 Bywały dni, gdy zachowywał się dziwnie i gdy bardzo się go bałam. Wtedy wyjeżdżałam do babci na wieś. Działo się to bardzo często i trwało zawsze długo. Dom babci na wsi zaczął z czasem wydawać mi się moim drugim domem. 

 Gdy miałam dziesięć lat, mama powiedziała mi otwarcie: ,,tata bierze narkotyki''. Zaczęła okazywać mi poczucie krzywdy i nienawiść wobec niego. Zaczęła mówić o nim ,,współlokator'' i podkreślać, że ją oszukał, wykorzystał i zniszczył jej życie. Historie które mi opowiadała przeszywały serce. Opowiadała jak ją pobił, gdy spytała czy zaniesie w nosidełku moją malutką siostrę do lekarza, jak sprzedawał narkotyki i naraził nas na straszne niebezpieczeństwo popadając w długi, jak oszukiwał ją że próbuje wyjść z nałogu i żeby kupiła mu ,,ostatnią'' dawkę heroiny, kiedy nie starczało na jedzenie. Okazało się, że moje wizyty na wsi wynikały z ataków niebezpiecznych psychoz, w które tata wpadał po narkotykach. Cały czas z nim mieszkałam, ale wcale go nie znałam. Mama jest i była najkochańszą dla mnie osobą, więc zaczęłam go nienawidzić za całą krzywdę, którą jej wyrządził. Nie przechodziło mi przez usta słowo ,,tata''- mówiłam tylko ,,ojciec'', a najchętniej nie określałam go wcale. Gdyby nie konsekwencje prawne, byłabym skłonna go zabić. 

 Gdy byłam w gimnazjum, tata trafił do Anonimowych Alkoholików i Narkomanów, gdzie ograniczył swoje nałogi do minimum. Zostały mu papierosy, marihuana, a reszta rzadko i tylko po kryjomu. Już przestał być niebezpieczny, jednak w wieku 50 lat wyglądał na 75 i uwidoczniła się w nim niepełnosprawność oraz pozostał niesmak. Nienawidziłam go coraz bardziej. Ciągle z nim mieszkałyśmy, jednak udawałyśmy, że go nie widzimy, tak samo jak kiedyś on nie widział nas.

,,Wtedy przystąpił Piotr do niego i rzekł mu: Panie, ile razy mam odpuścić bratu memu, jeżeli przeciwko mnie zgrzeszy? Czy aż do siedmiu razy? Mówi mu Jezus: nie do siedmiu razy, lecz do siedemdziesięciu siedmiu razy''
Mateusza 18,21-22 


 Gdy uwierzyłam w Jezusa, zrozumiałam że muszę mu przebaczyć. Nie przyszło mi to łatwo, jednak gdy Bóg pomógł mi oczyścić się z gniewu, zrozumiałam że już teraz przebaczę każdemu, jakiejkolwiek krzywdy by mi nie wyrządził, bo najtrudniejsze mam za sobą. 

 Bóg jednak pamiętał o moim tacie i chciał wyciągnąć do niego rękę. Wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy tata był w szpitalu z powodu cukrzycy. Tata nigdy mnie nie odwiedził, gdy jako dziecko leżałam w szpitalu, jednak ja przyjechałam do niego razem z pastorem i przyjaciółką z Kościoła. Tata nie był otwarty na to, co mówił do niego pastor (któremu bardzo dziękuję, że wtedy ze mną pojechał). Podkreślał, że wierzy w duchy religii wschodu, że z nim rozmawiają i podpowiadają mu. Że jest mistykiem, interesuje się bioenergoterapią, medytacją, szamanizmem. Nie chciał przyjąć informacji, że za tym stoją demony.

 Gdy wyzdrowiał i upłynęło trochę czasu, spytał czy nie zabiorę go ze sobą na nabożeństwo. Przystałam na jego prośbę, a w drodze powiedział mi, że nagrywa muzykę, że chce w niej śpiewać o Bogu i czy bym mogła mu coś o nim opowiedzieć, bo myśli nad tekstem nowych piosenek. Byłam zaskoczona, bo po raz pierwszy ktoś tak wprost mnie poprosił o powiedzenie tego, co jest najważniejsze. Jadąc z nim do Kościoła powiedziałam mu, że wszyscy są grzesznikami, że Jezus przyszedł by za nas umrzeć, że dzięki Jego ofierze możemy być zbawieni, ponieważ zmartwychwstał i gdy wyznamy, że w to wierzymy, możemy dostąpić pewności, że po śmierci trafimy do nieba. ,,W jaki sposób można to wyznać?''- spytał tata. Zaproponowałam wspólną modlitwę. Poprosiłam, żeby powtarzał za mną: 

Drogi Jezu,
wiem że jestem grzesznikiem. Wiem też, że przyszedłeś na świat, by wziąć mój grzech na krzyż. Dziękuję Ci za Twoją ofiarę. Wierzę w Twoje zmartwychwstanie. Chcę przyjąć Twoją łaskę i odwrócić się od grzechu. Przepraszam Cię za grzechy i proszę, pomóż mi żyć tak, jak Ty chcesz mnie widzieć. Amen.

 Po zmówionej modlitwie tata zaskoczony powiedział, że gdy położyłam na niego ręce, a on powtarzał te słowa, zaczęło mu się kręcić w głowie i czuł się jak zanurzony w Bożej miłości. Powiedział, że wcześniej mi nie dowierzał, ale teraz widzi, że ręka Boża jest nade mną, więc chce mnie bezwzględnie słuchać we wszystkim. Powiedziałam mu o tym, że religie wschodnie modlą się do demonów. Widziałam, że jest zmieszany i nie wie jak to przyjąć. Na jakiś czas przestał pojawiać się w Kościele, zrobił też kilka rzeczy, którymi bardzo mnie rozczarował. Zaczęłam wręcz myśleć, że to wszystko było zaplanowane, udawane, by mną manipulować.

,,A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy będziecie mnie szukać całym swoim sercem''
Jeremiasza 29,13

Po roku, za którymś razem gdy wychodziłam do Kościoła, tata powiedział że chce iść ze mną. Nie mogłam mu tego zabronić. Po nabożeństwie poinformował mnie, że myśli o chrzcie. Potraktowałam to luźno, dopóki po powrocie do domu nie zobaczyłam, jak wyrzuca marihuanę przez okno. Mój chłopak powiedział mi, że usłyszał przez ścianę, jak tata dzwoni do znajomych i mówi im to samo przesłanie o Jezusie, które usłyszał ode mnie. Zaczęłam rozumieć, że coś się zmieniło. 

 W następnym tygodniu bardzo źle się czułam i nie poszłam na nabożeństwo. Ku mojemu zaskoczeniu tata poszedł sam. Wrócił i powiedział, że rozmawiał z pastorem o chrzcie. Powiedział też jasno ,,nie chcę mieć nie wspólnego z demonami''. Powiedział wszystkim znajomym, którzy palą marihuanę i piją alkohol, zachwycając się przy tym religiami wschodu, że nie chce już więcej nagrywać z nimi muzyki. Wziął gitarę i poszedł porozmawiać o muzyce w pobliskim Kościele Zielonoświątkowym. Całymi dniami widuję go siedzącego przy naszym domowym barku, w okularach do czytania na nosie, analizującego Nowy Testament we współczesnym wydaniu i w oprawie graficznej Oli Tubielewicz (Dziennik Nowego Testamentu). Rozumiem już, że nic nie jest takie samo.

,,tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie nowym jest stworzeniem. Stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe''
2 Koryntian 5,17



 Tata poszedł do Nieba 14 sierpnia 2016, 
czyli 2 miesiące po tym, jak powstał ten wpis

sobota, 25 czerwca 2016

módl się i czytaj Nowy Testament

 ,,a co dokładnie zmawiasz?''- spytała mnie kiedyś moja współlokatorka z akademika. Pytanie było dla mnie zaskakujące, dlatego zaniemówiłam, jednak nie było to głupie pytanie. Przeciwnie. Było na tyle mądre, że postanowiłam poświęcić temu dzisiejszy wpis na NIEBIANINIE.

,,A modląc się nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swojej wielomówności będą wysłuchani''
Mateusza 6,7

 Wierzę w Boga, który jest Osobą, który ma swój charakter, ma nawet nawet uczucia. Wierzę w Boga, który chce poznać człowieka i dać mu Siebie poznać. Wierzę w Boga, który chce nazywać cię Swoim przyjacielem (Ewangelia Jana 15,14). To może być trudne, gdy nie widzisz Go oczami, ale namawiam cię- uwierz, że cię słyszy i że woli to, co powiesz Mu własnymi słowami, niż dziesięć razy zmówioną litanię. 

  Kiedyś znałam ateistkę, która dostała tę radę od naszej wierzącej przyjaciółki ,,módl się do Boga własnymi słowami, módl się na głos, nawet gdy dziwnie się z tym czujesz''. Nie każdy ateista chce nim pozostać. Znam ateistów, którzy chcieliby wierzyć w Boga tak mocno, jak ja w Niego wierzę, jednak nie potrafią pokonać bariery umysłu, który mówi im, że to absurd. Tamta osoba była ateistką ,,tego typu'', więc przełamała się. Nie wierzyła w Boga, a to robiła. Zamykała się w pokoju i mówiła do Boga, że w Niego nie wierzy- na głos. Tak, czuła się jak w psychiatryku, jednak dziś- po dwóch latach, cieszy się, że na to poszła. Bóg ją zaskoczył. Ateistka modląca się w ten sposób, powinna dawać ci wyzwanie. Skoro ona dała radę i widzi w tym sens po czasie, nie uwierzę nikomu kto powie mi, że on nie da rady. To nic nie kosztuje, więc sprawdź mnie i to, o czym dziś piszę. Spróbuj szczerze rozmawiać z Bogiem, jak z przyjacielem. 

 ,,wołaj do mnie, a odpowiem ci i oznajmię ci rzeczy wielkie i niedostępne o których nie wiesz!''
Jeremiasza 33,3

Jest jeszcze jedna rzecz, którą chciałabym żebyś zapamiętał.

,,jestem rozumniejszy od wszystkich moich nauczycieli, bo rozmyślam o świadectwach twoich''
Psalm 119,99

 Życie mojej przyjaciółki zmieniło się, gdy modliła się własnymi słowami do Tego, w Którego nie wierzyła. Moje życie się zmieniło, bo czytałam Nowy Testament. To ciekawe, że w niektórych krajach posiadanie Biblii karane jest śmiercią, jednak wielu ryzykuje, by ją czytać. Pierwsi protestanci ginęli między innymi dlatego, bo chcieli, by Biblia była dostępna dla takich ludzi jak ja i Ty, w ich ojczystym języku. Nawet w Polsce, kilkadziesiąt lat temu, Biblia była nie do zdobycia. Znam ludzi, którzy wspominają to i pamiętają to dawne marzenie, by móc ją przeczytać. To ironia losu, że niektórzy nie chcą jej nawet legalnie i za darmo, albo mają ją na półce i jej nie czytają. To ciekawe, że nawet nie pomyślą, że ta Księga, która zajmuje miejsce na półce może być pewnego rodzaju ratunkiem, drogą ucieczki i ulgą w zmaganiach. To ciekawe, że nawet tego nie sprawdzą i nie próbują jej czytać.

 Zdecydowanie polecam ci zacząć czytać Biblię od Nowego Testamentu i jednocześnie modlić się tak, jak wcześniej to opisałam. Tyle czasu, ile potrzebujesz, to nie musi być długo. Pewnego dnia na nowo zrozumiesz to, że żyjesz w grzechu, na nowo uwierzysz, że Jezus jest Bogiem, który przyszedł w ludzkiej postaci i grzechu nie popełnił, ale został ukarany za twoje grzechy. Gdy uwierzysz w to- będziesz mógł być całkowicie pewny, że po śmierci trafisz do Nieba. Na razie chcę namówić cię tylko do tego:

Módl się i czytaj Nowy Testament

czwartek, 2 czerwca 2016

Moje przemyślenia z własnych trzecich urodzin

,,a był człowiek z faryzeuszów imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Jezusa w nocy i rzekł mu: Mistrzu! Wiemy, że przyszedłeś od Boga jako nauczyciel; nikt bowiem takich cudów czynić by nie mógł, jakie ty czynisz, jeśliby Bóg z nim nie był. Odpowiadając Jezus, rzekł mu: jeśli się człowiek nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego. Rzekł mu Nikodem: Jakże się człowiek może narodzić gdy jest stary? Czy może powtórnie wejść do łona swojej matki i narodzić się? Odpowiedział mu Jezus: jeżeli ktoś nie narodzi się z wody i z Ducha nie może wejść do Królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, ciałem jest. Co się narodziło z Ducha, duchem jest. Nie dziw się, że ci powiedziałem: musicie się na nowo narodzić''
 Ewangelia Jana 3, 1-7



 Wydaje mi się to jasne, że dziś w wieku 23 lat ukończyłam 3 latka. Kto tego nie rozumie sam tego nie przeżył, gdy jego własne życie, jego własne pragnienia i to przez co przeszedł staje się nieważne. Zupełnie jak wtedy gdy jest się chowanym do trumny. Już nie liczą się osiągnięcia, nie ma już żadnych problemów, ani marzeń. Z kolei jednego dnia cały świat robi się zupełnie inny. Zaczynasz się go uczyć od nowa, jak niemowlę. I w pewnym momencie orientujesz się, że to nie świat się zmienił. To ty wczoraj umarłeś i narodziłeś się drugi raz, Równo 3 lata temu umarłam i tego samego dnia narodziłam się znowu. Nie traktuję tego jako przenośnię. Nie potrafię już o tym myśleć inaczej. Wszystko co wspominam dzielę na ,,przed'' i ,,po'', bo to co się stało ,,pomiędzy'' uczyniło diametralną różnicę.

 Kiedyś mój brat (który jest moim bratem w taki sam sposób w jaki ja dziś kończę 3 lata), wychowany w chrześcijańskiej mocno wierzącej rodzinie, ufający Jezusowi od dziecka opowiadał mi, że ktoś go kiedyś spytał ,,kiedy się nawróciłeś?''. Dzieci wychowane w Chrześcijańskich domach nie lubią tego pytania, bo nie potrafią często same na to odpowiedzieć. Były przecież nawrócone zawsze! Jednak mój brat uświadomił sobie, że jeżeli nawrócenie jest prawdziwe, to trzeba znać datę. Jak nie dzień to miesiąc, albo przynajmniej rok. To najważniejsza decyzja jaką w życiu się podejmuje i jeżeli jest szczera to ta decyzja zmienia absolutnie wszystko. Od tej pory nic już nie jest takie samo.
Dlatego odpowiedź ,,nie wiem kiedy'' jest równoznaczna z tym, że tej decyzji się jeszcze nie podjęło.

 A jak podjąć tę najważniejszą decyzję? Jak narodzić się na nowo?
 Jeśli mogę Cię prosić to powiedz mi o tym, jeżeli czujesz teraz że chcesz to zrobić. Skontaktuj się ze mną przez wiadomość mailową aleksandrakunkowska@gmail.com, albo na facebooku- Ola Kunkowska. Chodzi o to, że sprawia mi to ogromną radość, gdy ktoś decyduje się naśladować Jezusa.

  Zacznij od tego, żeby samemu osądzić się jako grzesznika winnego przed Bogiem. Weź to i przynieś pod krzyż Jezusa wyznając Jemu swoje grzechy w modlitwie ułożonej Twoimi własnymi słowami. Ważne jest, żebyś modlił się naturalnie, a nie wyuczonymi regułkami.  Uwierz, że to co wyznałeś zostało ci zupełnie przebaczone dwa tysiące lat temu na krzyżu, więc skoro wierzysz, możesz stać przed Bogiem czysty tak jakbyś nic nigdy nie zawinił. Nie z powodu własnej dobroci, ale z powodu dobroci Jezusa, który wziął na Siebie twoją karę, a Sam był bez grzechu. Odwróć się od wszystkiego co nie podoba się Bogu w Twoim życiu, zacznij szukać Jego woli we wszystkim. On będzie do Ciebie mówił tak, że będziesz Go słyszał i doskonale rozumiał, bo Duch Święty jest wśród nas i prowadzi tych, którzy chcą Jemu się poddać. Czytaj Nowy Testament i módl się codziennie, a Bóg będzie przed tobą odkrywał nieznane. 

,,tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie nowym jest stworzeniem. Stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe''
2 Koryntian 5,17
Strona na facebooku

Photobucket

O mnie

Moje zdjęcie
Z wyznania jestem protestantką ewangelikalną, jednak wolę myśleć i mówić o sobie po prostu ,,Chrześcijanka''. 4 lata temu zakochałam się w Jezusie i na skutek tej miłości, sama nie zauważyłam w którym momencie, zaczęłam się zmieniać. Aktualnie nie mam nic wspólnego z osobą, którą wcześniej byłam. Pod wpływem miłości do Boga, w którego wierzę, chcę opowiadać o tym spotkaniu z Bogiem 4 lata temu i zachęcać do tego samego innych. Nie zależy mi na promowaniu ,,wiary protestanckiej''- mam na celu zachęcać do osobistej więzi z Jezusem i do czytania Biblii.