wtorek, 27 września 2016

stań się poszukiwaczem pereł


,,Podobne jest Królestwo Niebios do kupca poszukującego pięknych pereł, który gdy znalazł jedną perłę drogocenną, poszedł, sprzedał wszystko co miał i kupił ją''
Mateusza 13,45-46

 Chcę Ci dziś powiedzieć, że znalazłeś piękną, drogocenną perłę. Tą perłą jest śmierć Jezusa na krzyżu i Jego zmartwychwstanie. Odkupienie Twoich win w Jezusie. Możesz odmienić całkowicie swoje życie. Możesz mieć niezachwianą pewność wieczności w Niebie i nie potrzebować już niczego więcej. Możesz mieć poczucie, że Twoje życie ma prawdziwy sens. Jeżeli tego zapragniesz, sprzedaj wszystko co masz i kup ją. Jest piękna.

,,Nie rzucajcie pereł swoich przed wieprze, aby ich nie podeptały, a potem się nie odwróciły i was nie poszarpały''
Mateusza 7,6 (tłumaczenie Nowe Przymierze)

 Możesz też rzucić ją świniom do koryta. Brzmi absurdalnie. Ale wielu ludzi tak robi. 

 Uważam, że jest ktoś większy, dla kogo warto żyć, niż ja sama. Trzy lata temu stałam się druga w swoim życiu. Stałam się druga sama dla siebie i od tamtego momentu wszystko zaczęło nabierać sensu, a ja stałam się zupełnie inną osobą. Tak, że nikt mnie nie poznaje. Jezus jest fantastyczny. Zawsze w piękny sposób ze sobą rozmawiamy, a ja po tych rozmowach wychodzę inna. Nabieram wtedy siły do życia i wiem, że warto. Ta niezwykła więź, która nas łączy każdego dnia się zacieśnia i staje się coraz bardziej intymna. Co ciekawe, podczas modlitwy On też mówi. Jezus mówi w piękny sposób. I zawsze niesamowitą rzeczą, wielkim przeżyciem jest Go usłyszeć. 

 Wiem, że nie mam tak wyjątkowej relacji z Bogiem dlatego, żebym była lepsza od innych, albo żebym mniej grzeszyła. Wiele mam na sumieniu. Jednak ktoś kiedyś powiedział mi, że Jezus właśnie po to stał się człowiekiem i przyszedł umrzeć na krzyżu, żebym mogła doświadczyć od Boga wszystkich tych wspaniałych rzeczy, na które nie zasłużyłam. Nie zasłużyłam, ale Jezus zasłużył. On wziął moją karę, ja mogę wziąć Jego nagrodę. Dowodem tego było Jego zmartwychwstanie. Dzięki temu, że w to uwierzyłam, Jezus teraz może żyć we mnie, a ja mogę być pewna, że czeka mnie nagroda w Niebie. 

 Dzięki temu, że w to uwierzyłam, On żyje we mnie. To oznacza sprzedanie wszystkiego, co mam. Nie mogę ciągle żyć sama dla siebie i uważać się za Chrześcijankę. A to oznacza rezygnację ze wszystkiego, co niezdrowo lubiłam i co uważałam za wygodne. Spodziewałam się też jakiegoś napiętnowania. Młoda osoba, która chce żyć do ślubu w czystości seksualnej. Która nie pójdzie na zakrapianą imprezę. To była cena i dla mnie też nie była łatwa. Ale po trzech latach odkryłam, że było warto. Teraz widzę wyraźnie, że to wszystko nie było nic warte i bez tych rzeczy jestem o wiele bardziej szczęśliwa. Prawdziwa przyjaźń z Jezusem daje spełnienie i poczucie szczęścia, jakiego nigdy nie zaznasz w innych okolicznościach. 

 On też zrezygnował ze wszystkiego. Co więcej, Jezus nie zrobił tego dla Swojego dobra. Zrobił to dla Ciebie. Gdybyś był jedyną osobą na świecie, Jezus też by to zrobił. Zrezygnowałby chwilowo z bycia Bogiem i stałby się człowiekiem, by umrzeć za Ciebie- nawet dla Ciebie jednego. 

  Modlę się, żebyś poznał Go osobiście i żebyś sam na własnej skórze się przekonał jaki On jest. Bo gdy słyszysz moje słowa, a nie doświadczyłeś tego w praktyce, jest to dla Ciebie puste gadanie. Wiem, bo też to kiedyś słyszałam z takiej perspektywy. Jeżeli jednak moje słowa nie są dla Ciebie puste, pomódl się proszę taką modlitwą:

,,Jezu, wyznaję że jesteś Panem. Dziękuję Ci, że umarłeś za moje grzechy i zmartwychwstałeś dla mojego zbawienia. Przepraszam za każdy mój grzech i proszę, zamieszkaj we mnie dając mi Siebie poznać prawdziwie. Amen.''

Jeżeli tego potrzebujesz, proszę napisz do mnie. Bardzo chętnie poznam czytelników swojego bloga.
 aleksandrakunkowska@gmail.com 
na facebooku Ola Kunkowska (przyjmuję zaproszenia do znajomych od czytelników niebianina i chętnie odpowiadam na wiadomości)


czwartek, 15 września 2016

historia miłosna Roberta

 Przechodząc ulicami Warszawy, w śródmieściu spotkałam grupę ludzi, którzy rozdawali gorącą kawę pod bannerem ,,darmowa kawa- zapytaj dlaczego''. Ponieważ domyślałam się, że najprawdopodobniej mam tu do czynienia z grupą Chrześcijan, którzy rozdają kawę za darmo by głosić darmowe odkupienie w Jezusie, podeszłam się przywitać i obeznać z jakiego są Kościoła. Zagadałam do chłopaka, który rozdawał ulotki. Okazało się, że się nie pomyliłam. Oni faktycznie byli z Kościoła i to wyznania ewangelikalnego, czyli takiego samego jak moje. Jednak pochodzili z miejscowości oddalonej 300 kilometrów na południe od Warszawy. Przyjechali, by głosić, że Jezus jest odkupieniem za nasze grzechy i że w Nim możemy pojednać się z Bogiem. Że jeżeli pomodlimy się przepraszając Go za grzechy i wyznamy Go Panem, to On pomoże nam poukładać wszystko tak, byśmy odwrócili się od swoich grzechów i dzięki temu będziemy mieć pewność, że zmierzamy prosto do Nieba.

,,Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził Go z martwych, zbawiony będziesz''
Rzymian 10,9

 Pewnego razu zapytałam tamtego chłopaka, jak to było, kiedy on sam dowiedział się o tym, co dziś głosi po całym swoim rodzinnym mieście i daleko poza nim. Chciałam dowiedzieć się w jaki sposób on sam zdecydował zmienić całe swoje życie. Jak to się stało, że on sam kiedyś pomodlił się tą modlitwą, która zapoczątkowała nowy rozdział w jego życiu.

 Usłyszał Dobrą Nowinę jak trafił pierwszy raz do Kościoła protestanckiego i został zaproszony na spotkanie w czyimś domu. Na spotkaniu wytłumaczono mu, że wszyscy jesteśmy grzesznikami, co oddziela nas od Boga i że Jezus przyszedł, by zapłacić karę za nasze grzechy, którą to my powinniśmy ponieść. Robert dowiedział się wtedy, że możemy to odkupienie przyjąć, albo odrzucić. I że jest do tego jakaś specjalna modlitwa. Istnieje do tego okazja podczas nabożeństwa, kiedy modli się pastor i wychodzą do przodu wszyscy, którzy do tej pory jeszcze tego nie zrobili. Że wtedy Bóg przychodzi do życia człowieka i go prowadzi, że jest już zupełnie inaczej. Tylko trzeba być pewnym, że się wierzy w Jezusa, w Jego odkupienie, modlić się, czytać Biblię i pragnąć zerwać z grzechem. Od tamtej pory Robert kilka razy widział, jak na nabożeństwach w tamtym Kościele pastor prosił do przodu osoby, które chciałyby powierzyć życie Jezusowi i modlił się o nie. Jednak wtedy coś go w tym zatrzymywało.

,,podobne jest Królestwo Niebios do ukrytego w roli skarbu, który człowiek znalazł, ukrył i uradowany odchodzi i sprzedaje wszystko co ma i kupuje oną rolę''
Mateusza 13,44

 W takich momentach, Robertowi pojawiały się przed oczami nierozwiązane sytuacje z przeszłości o których chciał najpierw powiedzieć Bogu i je zamknąć. Żałował wielu złych słów i niepotrzebnych konfliktów. Uważał, że niektóre decyzje podejmował w niewłaściwy sposób. Zastanawiał się nad tym, że przedtem nie rozmawiał z Bogiem, ani Go nie próbował odnaleźć. Miał poczucie, że bez załatwienia tych spraw, nie powinien robić kroku do przodu. Z perspektywy czasu Robert wie, że wtedy to strach go wtedy zatrzymywał.

 ,,powierz Panu drogę swoją, zaufaj Mu, a On wszystko dobrze uczyni''
Psalm 37,5

 Robert przełamał się jednak i zaczął rozmawiać z Bogiem o tym, co było dla niego trudne. Z czasem przywiązał się do tych wspólnych chwil z Duchem Świętym, a jego relacja z Nim pogłębiała się z dnia na dzień. Sam nie zauważył w jaki sposób i w którym momencie jego problemy w relacjach zaczęły się układać i kiedy przestał czuć się niepewny. Do tego stopnia, że pierwszy raz od bardzo dawna- w święta, powiedział rodzicom, że ich kocha. Wspólne chwile z Bogiem zmieniły go i chciał bardzo w końcu móc wyjść na nabożeństwie do przodu- wyznać że wierzy w Jezusa.

,,A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują. To jest z tymi, którzy według postanowienia Jego są powołani''
Rzymian 8,28

Na następnym nabożeństwie Robert czekał z niecierpliwością, aż na koniec kazania pastor, jak zwykle, wezwie do przodu tych, którzy pierwszy raz chcą w publicznej modlitwie wyznać Panem Jezusa. Niestety tym razem to się nie wydarzyło. Robert, delikatnie rozczarowany, przyszedł w gotowości na nabożeństwo w następną niedzielę i również nie mógł doczekać się tego, co miało wydarzyć się na końcu. Pech chciał, że także wtedy zapomniano poprosić do przodu tych, którzy chcieli zacząć w życiu nowy etap. Po miesiącu, w końcu ktoś, kto stał na czele Kościoła przejął się sytuacją i zaproponował mu na to konkretny termin w którąś z kolei niedzielę... i było to akurat wtedy, gdy w Zakopanem odbywały się skoki narciarskie. W normalnej sytuacji Robert zrezygnowałby ze skoków bez najmniejszej chwili zastanowienia i bez żadnego poczucia żalu. Jednak wtedy bilety na to wydarzenie leżały u niego w szufladzie już od kilku miesięcy razem z opłaconymi noclegami. Jego przyjaciele również już zakupili swoje bilety. Gdyby Robert zrezygnował, musieliby sporo dopłacić. Nie wypada zostawić przyjaciół, gdy już coś się im obiecało. W związku z tym, modlitwę o przyjęcie Jezusa trzeba było przełożyć o kolejny tydzień...

,,Bracia, ja o sobie samym nie myślę, że pochwyciłem, ale jedno czynię: zapominając o tym, co za mną i zdążając do tego co przede mną, zmierzam do celu. Do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie''
Filipian 3,13-14


W końcu, 26 stycznia 2014 dzięki Bożej dobroci i cierpliwości, Robert nie zwlekając już więcej mógł bez żadnych przeciwności zacząć nową erę swojego życia. Osoba, która prowadziła go w modlitwie, powiedziała mu, że to jest jego czas i że od tego momentu nastaje nowe. Poprosiła go o powtórzenie za nią mniej-więcej takich słów:

,,Jezu, wyznaję że jesteś Panem. Dziękuję Ci, że umarłeś za moje grzechy i zmartwychwstałeś dla mojego zbawienia. Przepraszam za każdy mój grzech i proszę, pomóż mi żyć dobrze. Amen.''


 Dzisiaj Robert wie, że taką modlitwą można modlić się samemu. Nie potrzeba pastora, ani żadnych specjalnych okoliczności. Bóg słyszy te słowa również wypowiedziane samotnie, choćby na łóżku we własnym pokoju. Jego historia potoczyła się we właściwy sposób dzięki temu, że Bóg pomógł mu zakończyć z ciągłym zwlekaniem, jednak pozostał pewien żal za swój własny, dawny sposób myślenia. Pragnie doradzić innym to samo, co doradziłby sobie samemu, gdyby mógł cofnąć czas o trzy lata. Odpowiedni moment na powierzenie Bogu serca, to ten sam moment, kiedy pierwszy raz czujesz, że chcesz to zrobić. Ani jednego dnia więcej, ponieważ nikt nie wie jaka przeszkoda jutro stanie mu na drodze.

,,Oto stoję u drzwi i kołaczę. Jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi. Wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną''
Apokalipsa 3,20

NIE KAŻ BOGU NA SIEBIE CZEKAĆ

niedziela, 11 września 2016

ZANIM PRZYJDZIE KONIEC ŚWIATA- co powinieneś wiedzieć

  
,,O tym dniu i godzinie nikt nie wie. Ani aniołowie w Niebie, ani Syn- tylko Ojciec. Baczcie więc i czuwajcie. Nie wiecie bowiem kiedy ten czas nastanie. (...) Czuwajcie więc, bo nie wiecie kiedy Pan Domu przyjdzie: czy wieczorem, czy o północy, czy gdy kur zapieje, czy rankiem. Aby gdy przyjdzie nie zastał was śpiącymi. To, co wam mówię, mówię wszystkim: czuwajcie''
Ewangelia Marka 13, 32-33.15-37


 Wielu wiernych Bogu Chrześcijan mówi dziś o tym, że czas Apokalipsy jest bardzo bliski. Często słyszę o wypełniających się Biblijnych proroctwach, odnoszących się do czasów, gdy koniec jest bliski. Osoby, które powierzyły Bogu całe swoje życie, wyczekują tego momentu z utęsknieniem i nadzieją. Wielu pragnie, by nasz Pan, Jezus Chrystus powrócił w chwale i zabrał nas do Siebie. Wiem jednak, że są ludzie, którzy czują lęk na myśl o tym, że życie na Ziemi mogłoby się niedługo skończyć. Na pewno dziwi ich, jak to jest możliwe, by wyczekiwać z utęsknieniem czasów końca. Jak można tego chcieć...? Jako jedna z tych osób, które też tego pragną, gotowa jestem złożyć wyjaśnienia. Zacznijmy od początku...

,,Bóg tak umiłował świat, że Syna Swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne''
Jana 3,16

Bóg stworzył świat. Spojrzał na wszystko, co uczynił, a było to bardzo dobre. Bóg był blisko ludzi, tak, że słyszeli oni szelest Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie. Bóg uprzedził ich, że zapłatą za grzech jest śmierć. Śmierć, znaczy to oddzielenie od Boga. Oznacza również trafienie do jeziora ognistego, czyli do miejsca nie przeznaczonego przez Boga dla ludzi, tylko dla diabła i upadłych aniołów- do piekła. Ludzie zgrzeszyli. I tak na ziemi nastał czas ciężkiej pracy, grzechu, chorób, głodu i wojen.

Jednak Bóg obdarzył ludzi szczególną miłością. Nie chciał, byśmy tak źle skończyli. Czy było coś, cokolwiek, co mógł zrobić Ten, który tak nas kochał? Jako grzesznicy (wszyscy kiedyś zgrzeszyliśmy, rodzimy się z grzeszną naturą, mówię tu choćby o pysze, obżarstwie, o kłamstwie) nie możemy być blisko Boga. Ale Bóg zrobił coś niesamowitego. Przyjął ludzką postać, Słowo ciałem się stało, Jezus Chrystus, który urodził się bez grzechu i nigdy nie zgrzeszył, przyszedł na ziemię. Sam przyjął na siebie nasze winy, nasze grzechy, i umarł na krzyżu. Sam zapłacił karę, która należała się nam. Bóg wydał wyrok, ale sam za niego zapłacił- umarł, żebyśmy my mogli zostać oczyszczeni z win i zmartwychwstał, pokonał śmierć! Dzięki temu otworzył przed nami drzwi Nieba i uratował nas od wiecznej śmierci, na którą sami sobie zasłużyliśmy. Dzięki temu mimo swojej grzesznej przeszłości możemy trafić do Nieba zupełnie tak, jakbyśmy nigdy nie zgrzeszyli. Możemy być tego pewni już teraz, za życia. Nie musimy bać się śmierci. Ani czyśćca (Biblia nie wspomina o czyśćcu w ani jednym miejscu- to ludzie to wymyślili).
  
,,Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy będzie potępiony''
Marka 16,16

Najważniejsze: możemy tę ofiarę Jezusa przyjąć albo odrzucić. Ta kwestia zależy już od nas. Niektórzy mówią, że tak kochający Bóg nie może ich posłać do piekła.  Bóg jednak zrobił już wszystko, co mógł, oddał nawet własnego Syna na śmierć, za nas. Od nas zależy, czy uwierzymy w to, czy powiemy „oj tam, jeszcze mam czas na takie rzeczy”, albo „nie interesuje mnie to, czy Bóg istniał”, czy „zostałam ochrzczona jak byłam mała, jestem dobrym człowiekiem”. 


Zbawienie nie jest waszą zasługą, ale darem od Boga, który przyjęliście wierząc w Jego łaskę. Bóg zbawił was przecież nie ze względu na wasze dobre uczynki, nie macie się więc czym szczycić!
Efezjan 2,8-9 (tł. Słowo Życia)


 Boję się o ludzi, kiedy słyszę „jestem dobrym człowiekiem”. Czy wiecie co Pismo święte mówi o tym, kto będzie na sądzie ostatecznym i jak ludzie będą dzieleni na dwie grupy? Jezus Chrystus będzie sądził ludzi. Ci, którzy wyznali, że Jezus Chrystus jest Panem i uwierzyli w swoim sercu, że zmarł i zmartwychwstał za ich grzechy i odwrócili się od swoich grzechów, będą zbawieni. Reszta- zostaną potępieni. To będzie jedyne kryterium.

 Dlatego właśnie wierzmy w ofiarę Jezusa na krzyżu, módlmy się codziennie utrzymując z Bogiem relację przyjaźni, znajdźmy Kościoły, gdzie będziemy mogli poznać Chrześcijan podobnie wierzących, jak i my. Wtedy będziemy oczekiwać powrotu Pana z utęsknieniem i nadzieją, a nie z lękiem. Będziemy mogli być pewni, że powrót Pana będzie oznaczał dla nas trafienie do lepszego miejsca, a nie makabryczny koniec, którego musimy się bać. 

Jeżeli moje słowa Cię poruszyły, proszę napisz do mnie: 
aleksandrakunkowska@gmail.com 

facebook: Ola Kunkowska
Strona na facebooku

Photobucket

O mnie

Moje zdjęcie
Z wyznania jestem protestantką ewangelikalną, jednak wolę myśleć i mówić o sobie po prostu ,,Chrześcijanka''. 4 lata temu zakochałam się w Jezusie i na skutek tej miłości, sama nie zauważyłam w którym momencie, zaczęłam się zmieniać. Aktualnie nie mam nic wspólnego z osobą, którą wcześniej byłam. Pod wpływem miłości do Boga, w którego wierzę, chcę opowiadać o tym spotkaniu z Bogiem 4 lata temu i zachęcać do tego samego innych. Nie zależy mi na promowaniu ,,wiary protestanckiej''- mam na celu zachęcać do osobistej więzi z Jezusem i do czytania Biblii.