poniedziałek, 20 marca 2017

moja rada: miej dosyć życia i skończ ze sobą!



 To nie jest żaden żart, jestem poważna. Sama pewnego dnia zrozumiałam, że mam dosyć życia i powinnam umrzeć. Chciałam umrzeć, bo zakochałam się w Kimś do szaleństwa. Byłam pewna, że gdy On się dowie, że ja chcę umrzeć dla Niego, to nie przyjmie tego obojętnie. Że gdy tylko się dowie, to będzie wzruszony i powie, że tak naprawdę to zawsze mnie kochał. Że zrozumie jak bardzo Go kocham i już zawsze będziemy razem szczęśliwi. Byłam pełna nadziei i szalona z miłości. Chciałam, żeby ciągle był przy mnie, blisko i cały czas czuć Jego miłość. Moje serce biło mocniej na sam dźwięk Jego imienia.... zawsze gdy tylko słyszałam, jak ktoś wymawia ,,Jezus''.

,,Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z mojego powodu ten je zachowa''
Łukasza 9, 24

 Tylko On mógłby mnie poprosić o coś takiego. Bo tak właśnie było. Najukochańszy był zazdrosny o moją miłość do ludzi i do rzeczy materialnych. Więc sam mnie poprosił ,,strać życie z mojego powodu''. Czy można umrzeć z powodu odwzajemnionej miłości, tylko dlatego bo ktoś o to poprosił? Jak wiele romantycznych filmów powstało, tak chyba żaden nie miał takiego scenariusza. Miałam się zabić, bo mój ukochany tak chce!

 Żeby lepiej opowiedzieć i zrozumieć tę historię, opowiem ją- jak to było od początku.





,,Gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej''
Rzymian 3,23

 Nie ma ludzi bezgrzesznych. A grzech nigdy nie pozostaje bez kary, bo Bóg jest sprawiedliwy. Grzech oddzielił nas od Boga i właśnie dlatego żyjemy na świecie, gdzie są choroby, wojny, śmierć i tyle zła, że niektórym ciężko uwierzyć nawet w istnienie Boga.

,,Zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym''
Rzymian 6,23

 Bóg zapowiedział, że karą za grzech jest śmierć i to jeszcze zanim pierwszy człowiek pierwszy raz zgrzeszył. Gdyby się z tego wycofał, to byłby złym Ojcem i jeszcze gorszym wychowawcą. Ale wcale nie chciał nas zabijać, bo Bóg jest miłością. Dlatego odesłał nas gdzieś daleko i zamiast nas zabić kazał nam zabijać kozły i baranki, żeby zapłatą za nasz grzech była ich śmierć. Dostaliśmy też całą listę szczegółowych nakazów co robić, żeby na przyszłość maksymalnie ograniczyć grzeszenie. Musieliśmy starać się żyć dobrze. Jak jednak się nam zdarzyło zrobić coś niewłaściwego, to zabijaliśmy kozły i baranki. Na wszelki wypadek też robiliśmy to z zasady regularnie co jakiś czas. Jednak kompletnie nam to nie szło. Ludzie nie potrafili się nawet starać żyć dobrze. A te zasady, które miały być łagodne, dla nas okazały się stanowczo zbyt trudne. To była duża łaska, że Bóg dał nam jeszcze taką szansę, ale i tak dla nas to był zbyt wysoki poziom trudności.

  ,,Bóg tak umiłował świat, że Syna Swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie umarł, lecz miał życie wieczne''
Jana 3,16

 Skoro baranki i kozły to było za mało, a my nie umieliśmy przestrzegać żadnych praw, to co można było zrobić? Można było posłać na ofiarę człowieka, ale musiał to być bezgrzeszny człowiek. Grzesznik musiałby umrzeć za swoje własne grzechy, a nie odkupiłby cudzych, więc nie miałoby to sensu. Na dodatek to musiał być ktoś, kto nigdy nie zgrzeszył, a przecież wszyscy ludzie zgrzeszyli.  Czyli nie było innego wyboru, żeby Bóg stał się człowiekiem, żeby nigdy nie zgrzeszył i umarł za nas, stając się dla nas jakby takim barankiem. Czy to nie poruszające? Czy Bogu nie powinno się nie chcieć, tylko dla nas, stawać się człowiekiem i umierać? A jednak to zrobił, Urodził się w zwyczajnej, ludzkiej rodzinie i nadano Mu, na tamten czas całkiem zwyczajne, imię Jezus. Nie wybrał rodziny królewskiej, ani szczególnie zamożnej, co więcej, w Jego rodowodzie pojawiła się lista okropnych grzeszników i prostytutek, których grzeszne życie znamy już z kart Starego Testamentu. Bóg nie zostawił też sobie boskich atrybutów, ani nie zawahał się przed przyjęciem w stu procentach ludzkiego ciała, które męczy się, poci, czuje głód, a nawet jest kuszone do grzechu. Jedyne, co wyróżniało Jego naturę było to, że nigdy nie zgrzeszył. Był jedynym, który dał radę ani razy nie mieć chwili słabości i dać się ponieść diabłu. A na koniec jako jedyna osoba, która nie musiałaby ponosić kary za swoje grzechy i umierać, umarł. Za nasze grzechy. O tej samej godzinie, gdy składano w ofierze baranki, nieświadomie zaistniałego ,,zbiegu okoliczności'' zabito też Jezusa. On poniósł naszą karę, a my możemy wziąć Jego nagrodę. Na dowód dokonania zamiany, Jezus zmartwychwstał trzeciego dnia po Swojej śmierci. Każdy, kto w to uwierzy, będzie potraktowany jak przestępca, który poniósł już karę (bo poniósł ją już za niego Jezus), czyli zostanie uniewinniony z każdego grzechu, jaki w życiu popełnił!


,,Także i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie''
Rzymian 6,11 (Biblia Tysiąclecia)

 To teraz słowo o tym, dlaczego to Ty masz umrzeć.
 To, co nas oddzieliło od Boga i spowodowało, że istnieją choroby i całe zło na świecie, to grzech. Grzech wynika z tego, że kochamy ten zepsuty świat, który widzimy. Kochamy pieniądze, kochamy prestiż, kochamy nieprawy seks, używki, płytką rozrywkę, kochamy to, jak inni ludzie nas uważają za fajnych ziomali. Dlatego właśnie nie potrafisz oderwać się od grzechu, dlatego ciągle upadasz. Tylko, że to tylko złudzenie szczęścia, które spowoduje, że będziesz cierpiał. Bo każdy prezent od diabła to pułapka, czasem tylko jest dobrze zakamuflowana i dlatego dajesz się na to nabrać. Że to nic złego, że to Cię nie skrzywdzi, że będzie fajnie. A potem masz problemy i sam nie rozumiesz z czego wynikają, albo to Boga obwiniasz za konsekwencje swojego grzechu.  

 Nieboszczykom nie zależy już na pieniądzach, na imprezach, na prestiżu, ani na niczym z tych rzeczy. To już kompletnie nie robi im różnicy, choćby nie wiem jak mocno kochali to za życia. Dlatego jeżeli chcesz być uczniem Jezusa, stań się takim nieboszczykiem już teraz. Zostaw to wszystko i powiedz sobie, że choćbyś stracił wszystko, na czym Ci zależało, będzie warto. A gwarantuję Ci że będzie. I przestań już na to patrzeć trzęsąc się o to, co się z tym stanie i czy Bóg Ci to zabierze, czy nie. Postanów, że jesteś trupem i to nie ma już znaczenia!

Możesz pojednać się z Bogiem na przykład w takiej modlitwie:

Boże, dziękuję że umarłeś na krzyżu za moje grzechy i zmartwychwstałeś dla mojego zbawienia. Przepraszam za moje grzechy i całe moje złe życie, jakie prowadziłem. Proszę, naucz mnie żyć lepiej i przebacz mi. Daj mi poznać Cię osobiście. Amen.


 Jeżeli wziąłeś sobie do serca ten wpis i modliłeś się podobnymi słowami, to proszę- skontaktuj się ze mną, na przykład mailowo (aleksandrakunkowska@gmail.com), albo przez facebooka:  https://www.facebook.com/niebianinblogspotcom/

czwartek, 9 marca 2017

seria NIEZRĘCZNE PYTANIA:,,czy to trzeba się nawrócić? Nie można być od zawsze wierzącym?''

,,Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie miało być poznane i nie miało wyjść na jaw''
Ewangelia Łukasza 8,17

  Seria NIEZRĘCZNE PYTANIA to miejsce, gdzie żadne pytania o Boga nie są niewłaściwe. Miejsce, gdzie możecie pytać mnie, jako osobę wierzącą, o co tylko chcecie, a ja postaram się obronić przed Wami z tego, w co wierzę. Jeżeli Wasze pytania będą dla mnie zbyt trudne, najwyżej spytam kogoś mądrzejszego od siebie, z teologicznym wykształceniem, lub zwrócę się z tym bezpośrednio do Boga w modlitwie i być może da mi dla Ciebie odpowiedź. Nie bój się wysłać mi swoich pytań, na przykład przez stronę NIEBIANINA na facebooku (klik) lub przez mój adres email: aleksandrakunkowska@gmail.com. Jeżeli chcesz napisać na facebooku bezpośrednio do mnie, znajdziesz mnie pod nazwiskiem Aleksandra Kunkowska-Kowalska.   


 czy to trzeba się nawrócić? Nie można być od zawsze wierzącym?

 ,,Odpowiadając Jezus, rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego''
Ewangelia Jana 3,3

,,I rzekł: Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios''
Ewangelia Mateusza 18,3

 Z mojej wiedzy i doświadczenia wynika, że dzieci do pewnego wieku zawsze mają taki sam światopogląd jak ich rodzice. Do pewnego momentu dzieci Katolików są Katolikami. Dzieci Świadków Jehowy są Świadkami Jehowy. Dzieci Muzułmanów są Muzułmanami. Nie dotyczy to tylko religii. Spytaj podczas wyborów prezydenckich, uczniów klas 1-3 podstawówki, na kogo by głosowali gdyby mieli takie prawo, a z dużym prawdopodobieństwem dowiesz się na kogo głosują ich rodzice. Oczywiście, to trwa tylko do pewnego momentu, gdy dziecko samo nie zacznie analizować poglądów swoich rodziców i dopiero wtedy zgodzi się z nimi lub nie. Ale do pewnego wieku, w dzieciństwie, na pewno reprezentowałeś te same poglądy, które mają Twoi rodzice. Chyba, że wychowywał Cię ktoś inny- wtedy możesz stanowić pewien wyjątek, chociaż przypuszczam, że w takiej sytuacji przejąłeś pewnie poglądy innego swojego opiekuna. Czy Bóg byłby sprawiedliwy, gdyby rozliczał nas z tego, w co wierzymy jako dzieci? Dlatego właśnie według Ewangelii Marka 10,14 wszystkie dzieci należą do Bożego Królestwa, niezależnie od tego, w co wierzą. Przecież niesprawiedliwym by było, gdyby Bóg karał dzieci za to, że ich rodzice nie wszczepili w nie wiary. Czy warto w ogóle wspominać o poglądach, jakie mieliśmy w wieku przedszkolnym i przywiązywać do tego wagę, skoro to nie my zdecydowaliśmy o tym, w co wierzyliśmy w wieku czterech lat? To samo moim zdaniem dotyczy wiary w pewne kwestie tylko dlatego, bo zawsze w to wierzyliśmy. Skoro w wieku czterech lat, to nie my wybraliśmy swoje poglądy, a tylko bezmyślnie przejęliśmy je od kogoś, po co w tym tkwić? Być może te poglądy były prawdą, a co jeżeli nie? Co jeżeli nasi rodzice by wierzyli w coś niedorzecznego? Wtedy też byśmy do pewnego momentu wierzyli w to, co oni jak wszystkie małe dzieci i to by było normalne. Tylko zachowanie tej wiary w dorosłym wieku, dlatego bo ,,ja w to wierzę od zawsze'' byłoby już głupotą.

 Dlatego właśnie nadchodzi taki etap w życiu człowieka (nawet tego, który wychował się w pobożnym, Chrześcijańskim domu!), kiedy świadomie podejmuje się decyzje: dobrze, moi rodzice wierzą w Jezusa i w Jego odkupienie na krzyżu. Wierzą, że są z natury grzesznikami, oddzielonymi od Boga, ale Jezus przyszedł na świat, by ich odkupić na krzyżu i zmartwychwstał dla ich zbawienia. Mają pewność, że dzięki Bożej dobroci, a nie z własnych uczynków trafią do Nieba. I chcą służyć Bogu wszystkim, co robią i mówią. Ale to wiara MOICH RODZICÓW. Ja do pewnego momentu przyjmowałem to bezkrytycznie, bo byłem dzieckiem, dla którego rodzice to najmądrzejsi ludzie świata. Ale teraz jestem dorosły na tyle, by myśleć samodzielnie. I samodzielnie podejmuję decyzję: Czy Ewangelia jest prawdą, czy nie? Czy ja chcę stać się uczniem Jezusa i poddać Mu całe życie, czy wolę iść własną drogą i żyć jak mi się podoba? Znam wielu ludzi, którzy byli w takiej sytuacji i zdecydowali SAMI, że chcą podążać tą samą drogą, co ich pobożni rodzice. Ale znam też pobożnych rodziców, których dzieci w pewnym wieku doszły do wniosku, że ich takie panjezusowe życie nie interesuje. Że wolą korzystać z młodości. I mają do tej decyzji takie samo prawo, jak i dzieci z rodzin niewierzących. Myślę, że to jest jedna z wielu zalet chrztu w wieku świadomym, jaki praktykuje się w Kościołach Protestanckich. To nie rodzice decydują za nas w co wierzymy. To my decydujemy. Nawet jeżeli podejmiemy taką samą decyzję, jak nasi rodzice, podejmiemy ją sami.

,,Syn nie poniesie winy za ojca, ani ojciec nie poniesie kary za winę syna. Sprawiedliwość będzie zaliczana sprawiedliwemu, a bezbożność spadnie na bezbożnego''
Ezechiela 18,20


 Jeżeli SAM, z własnej, nieprzymuszonej woli i niezależnie od tego, w co wierzą Twoi rodzice, chcesz wyznać Jezusa Panem i stać się prawdziwym Chrześcijaninem, to:
- uwierz w Boga i Jego dobroć
- wyznaj przed Nim swoją grzeszność, przyznaj się że według Bożego Prawa nie zasługujesz na nic i nic Ci się nie należy. Chyba że kara za grzechy.
- pokutuj ze swoich grzechów i zdecyduj, że gdy będziesz miał możliwość z nich zrezygnować, to z chęcią zakończysz złe życie, jakie wiodłeś
- uwierz w to, że Jezus zmarł za Ciebie na krzyżu i dzięki temu jesteś czysty. Uwierz w to, że On uwolnił Cię od każdego grzechu i każdej choroby. Dał Ci też moc, by żyć dobrze, dzięki Jego ponadnaturalnej mocy. Jesteś zbawiony i możesz już mieć pewność, że po śmierci od razu trafisz do Nieba.
- Żyj dla Niego, podporządkuj mu każdą sferę swojego życia. Rozmawiaj z Bogiem na głos, własnymi słowami. Czytaj Biblię. Znajdź grupę ludzi wierzących, z którymi będziesz mógł utrzymywać kontakt i wzajemnie się napędzać. Najlepiej napisz do mnie na facebooku  (klik).

,,tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe'' 
2 Koryntian 5,17 


wtorek, 7 marca 2017

5 powodów, dlaczego warto zostać przyjacielem Boga

1. Ponieważ życie z Bogiem nabiera sensu i nie robi się nudne, ale właśnie od nawrócenia zaczyna się robić ciekawe. 

 A piszę o tym, ponieważ sama przed nawróceniem bałam się, że moje życie jako Chrześcijanki stałoby się nudne. Bo jak to możliwe, żeby taka szalona, spontaniczna osoba jak ja, nie zanudziła się na śmierć, gdy nie wolno jej będzie normalnie korzystać z młodości, a największą z dozwolonych rozrywek będzie czytanie Biblii przy filiżance herbatki?

 Gdyby istniał telefon zaginający czasoprzestrzeń i mogła zadzwonić do siebie sprzed trzech i pół roku, to powiedziałabym sobie, że nie ma czego się bać, bo życie z Bogiem jest dziesięć razy ciekawsze, pełne przygód i niesamowitych zwrotów akcji. Bóg mi dał temperament nieustannego poszukiwacza przygód i nie zrobił tego po to, bym się zanudziła. Wcześniej nie miałam tak na prawdę pojęcia, że Bóg jest dobry i że On naprawdę mnie zna. Wie doskonale, że nie lubię jak jest nudno i że mam potrzebę odkrywania, zdobywania nowych rzeczy. Nie chcę być źle zrozumiana. Bóg nie spełnia każdej mojej zachcianki i nie daje mi wszystkiego, co tylko zechcę. To ja służę Jemu, a nie On mnie. Jednak muszę przyznać, że pod kątem nudnego Chrześcijańskiego życia, jakiego się bałam... nie mam na co narzekać. Życie z Bogiem okazało się bardziej pełne przygód, niż moje życie gdy nie miałam praktycznie żadnych granic moralnych. Bóg jest dobry.

2. Ponieważ bezwiedne odklepywanie modlitw i chodzenie na uroczystości kościelne z obowiązku nie ma sensu... poza tym, duchowo i tak nic Ci to nie da. 

  Wielu próbuje zjednać sobie Boga, dodając Go do swojego codziennego życia, ale Jezus nie przyzna się do takich osób i skończą one tak samo jak niewierzący. O własnych wysiłkach nigdy nie będziemy dobrzy i też nigdy nie zjednamy sobie Bożej przychylności. Dlatego prawdziwe nawrócenie to oddanie, a nie dodanie. Nie da się dodać Jezusa do reszty swojego życia, bo wtedy będziemy tylko oszukiwać samych siebie. Żeby się nawrócić, trzeba oddać całkowicie swoje życie Jezusowi.A to można zrobić tylko w jeden sposób... ale do tego wrócę przy powodzie trzecim.

3. Ponieważ Ktoś już zapłacił za to ogromną cenę i zrobił to specjalnie dla Ciebie.

 Pierwsza księga Biblii mówi, że kiedyś Bóg był bardzo blisko ludzi. Był obecny fizycznie, dostępny tuż obok. Można było Go zobaczyć, albo porozmawiać z Nim. Jednak wtedy człowiek jeszcze był bezgrzeszny. Kiedy wkradł się grzech, to oddzielił nas od Boga tak bardzo, że nie wolno nam było nawet na Niego patrzeć. Człowiek został odłączony od Stwórcy, co nie wróżyło nam nic dobrego. Od kiedy nasi praojcowie zostali odłączeni od Najwyższego, wielokrotnie podejmowali próby walki z grzechem, który nas odłączył i chociażby nawet tylko cząstkowego powrotu do relacji z Bogiem. Jednak wszystkie próby świętego życia, długo były skazane na niepowodzenie. Bo wiecie jak to jest? Można sobie postanawiać, że będzie się żyło świętym życiem od teraz, ale nie minie kilka minut i... znowu coś. I Bóg widział, że nie potrafimy pokonać grzechu. Ktoś musiał nam pomóc i rozprawić się z grzechem raz na zawsze. No i z miłości zdecydował się Sam urodzić się jako człowiek. Nie jako ziemski król, który żyłby w przepychu i przed którym by się kłaniano. Urodził się jako zwykły człowiek, Jezus. Bóg w ten sposób się uniżył. Przyszedł na świat i rozmawiał jak równy z równym z ludźmi, których Sam stworzył. Stał się jak my we wszystkim z wyjątkiem grzechu. Tak samo był nawet kuszony, by zgrzeszyć, lecz dał radę i jako jedyny nie zgrzeszył ani razu. Jako jedyna na świecie niewinna Osoba, mógł stać się naszym reprezentantem i ponieść naszą karę, by nas odkupić. On przyjął naszą karę, my możemy przyjąć Jego świętość. Na dowód dokonanej transakcji, zmartwychwstał trzeciego dnia po swojej śmierci i wstąpił do Nieba. Każdy, kto uwierzy że Jezus jest Panem i będzie pokutował ze swoich grzechów, może stać się świętym, a to oznacza powrót do relacji z Bogiem oraz pewność wieczności w Niebie.

4. Ponieważ Bóg i tak wie, że nie dasz rady się zmienić sam o własnych siłach. Więc wystarczy tylko, że uwierzysz i pozwolisz Bogu działać w swoim życiu, a On już poprowadzi Cię dalej.

 To była kolejna rzecz, która dawniej mnie zatrzymywała. Wydawało mi się, że nie dam rady żyć według Bożych standardów. Gdy uwierzyłam w Jezusa, wciąż myślałam, że muszę się starać jak tylko mogę i że na tym to polega. W rezultacie wszystko, czego starałam się nie robić nigdy więcej... zaczęłam robić trzy razy częściej niż wcześniej. Gdy doszłam do momentu, gdy się poddałam i powiedziałam sobie, że nie dam rady. Że mam zbyt słabą siłę woli, że nie potrafię wytrwać przy jakichkolwiek postanowieniach, a co dopiero tak ostrych i że ogólnie nie potrafię i nie dam rady być dobra- przyszedł Bóg i powiedział ,,to Ja ci pomogę''. I jak On zaingerował, to dalej szło jak po maśle. Teraz mogę Ci powiedzieć: nie przejmuj się. Jeżeli masz słomiany zapał- nie martw się, ja też miałam. To będzie pierwsza rzecz do której Twój zapał nie zgaśnie. Jeżeli masz słabą siłę woli i chwiejny charakter- nie bój się, Bóg zmieni Twój charakter. Jeżeli jesteś ograniczony przez swoje uzależnienia i powracające problemy, które od zawsze próbowałeś pożegnać, ale wracają jak bumerang- nie martw się, bo kiedy to Bóg Ci je zabierze to naprawdę już nie powrócą. Tylko proszę... nie próbuj tego wszystkiego sam, bo się nie uda. Nie postanawiaj poprawy jak drugoklasista po pierwszej spowiedzi, bo to nigdy nie wychodzi. Jeżeli Bóg Ci nie pomoże, to możesz się pocałować w nos.


5. Ponieważ w Niebie będzie fajnie. I ucieszę się na wiadomość, że zmierzasz tam razem ze mną.

Tak! To jest naprawdę takie proste. Jeżeli uwierzyłeś, pokutowałeś z grzechów i chcesz być posłuszny Bogu, to możesz już mieć pewność wieczności w Niebie. To się nazywa zbawienie. Mówią, że zbawienie to łaska i że jest za darmo, ale ja Ci powiem, że zbawienie to najdroższa rzecz na świecie. Kosztowała Jezusa wszystko, co miał. Ale On to zrobił dla Ciebie. Więc dla Ciebie jest już za darmo, skoro rachunek został już zapłacony, przez Niego. Ciesz się, bo nie dałbyś rady zapłacić tej ceny sam za siebie. Bóg jest dobry.
Strona na facebooku

Photobucket

O mnie

Moje zdjęcie
Z wyznania jestem protestantką ewangelikalną, jednak wolę myśleć i mówić o sobie po prostu ,,Chrześcijanka''. 4 lata temu zakochałam się w Jezusie i na skutek tej miłości, sama nie zauważyłam w którym momencie, zaczęłam się zmieniać. Aktualnie nie mam nic wspólnego z osobą, którą wcześniej byłam. Pod wpływem miłości do Boga, w którego wierzę, chcę opowiadać o tym spotkaniu z Bogiem 4 lata temu i zachęcać do tego samego innych. Nie zależy mi na promowaniu ,,wiary protestanckiej''- mam na celu zachęcać do osobistej więzi z Jezusem i do czytania Biblii.