Całe moje życie zmieniło się po tym, jak uwierzyłam w ofiarę Jezusa na krzyżu i poznałam Go osobiście. Stąd określenie ,,nowa ja''- bo stałam się zupełnie inna. Ludzie, którzy mnie znają, wiedzą, że nie da się ze mną rozmawiać trzydziestu minut, żebym nic nie wspomniała o tym, w Kogo wierzę i co On robi w moim życiu. Dlatego, kiedy mój najlepszy przyjaciel powiedział, że tych faktów powinno być tak naprawdę 2017, to pomyślałam, że w sumie, to dla mnie nie byłoby problemu, by to wszystko napisać. Ale pewnie nikt by tego nie przeczytał więc, pozostańmy przy symbolicznych 17 rzeczach, które dotyczą nowej mnie. Kolejność przypadkowa.
1. Jestem wierząca od 3 i pół roku. Wcześniej przez większość życia byłam deistką, czyli wierzyłam, że Bóg stworzył świat, ale w nic nie ingeruje i że jest czymś w rodzaju jakiejś siły w kosmosie, a nie osobą z którą można w ogóle mieć jakąś relację. Później... zwątpiłam, że Bóg w ogóle istnieje. Był taki rok w moim życiu, kiedy Kościół Chrystusowy, do którego aktualnie należę nazywałam sektą i dalej mi wstyd przed znajomymi, którzy to pamiętają.
2. Po dniu, kiedy się nawróciłam do Boga (2 czerwca 2013 roku) zmieniłam się tak, że dosłownie wszyscy byli w szoku, że taka zmiana charakteru jest możliwa. Do tej pory, jak spotykam kogoś, kogo cztery lata nie widziałam, to ludzie myślą, że to nie ja. Podobno nawet inaczej wyglądam, inaczej gestykuluję, inaczej patrzę, nawet brzmienie mojego głosu jest inne. Jak opowiadam osobom poznanym później, kim byłam kiedyś- nie dowierzają. Zmiana tak bije po oczach, że widzą ją dosłownie wszyscy, oprócz... mojej mamy. Ona mówi, że jestem dalej taka sama.
3. Chodziłam do Kościoła Chrystusowego 2 lata, jako ateistka. Tak... wierzyłam, że to sekta, ale ktoś sprawiał, że czasem tam wracałam. Wtedy myślałam, że to moja przyjaciółka, która tam regularnie chodziła, była tym ,,kimś''. Teraz wierzę, że to Bóg. Osoby z Kościoła zawsze się dziwią, jak słyszą, że można przychodzić 2 lata do nas na nabożeństwa i być ateistą. Można. Taki niewierzący praktykujący. Na przekór modzie.
4. Kojarzysz modlitwę, którą cytuję w praktycznie każdym wpisie i polecam ją zmawiać? Coś w stylu: ,,Jezu, wierzę w to, że zmarłeś za moje grzechy i zmartwychwstałeś dla mojego zbawienia i dziękuję Ci za to. Przepraszam za wszystkie moje grzechy. Proszę, przebacz mi i pomóż mi zacząć życie na nowo, razem z Tobą''. To się nazywa modlitwa grzesznika, albo inaczej modlitwa o przyjęcie Jezusa. Zawsze mówię ludziom, żeby ją zmówili, gdy chcą zacząć z Bogiem na nowo i ze cztery razy zdarzyło mi się ją komuś dyktować, by za mną powtarzał. A jednak.... sama nigdy tak się nie modliłam!
Już wyjaśniam. Ta modlitwa służy temu, by osobie, która tak na prawdę nigdy się nie modliła własnymi słowami i to na głos, pomóc przełamać ,,czucie się nieswojo'' i pokazać mniej-więcej, jak to można ułożyć i że tak w ogóle można. Umiejętność mówienia do Boga bardzo się przyda każdemu nawracającemu się człowiekowi, przez resztę jego życia. A uczucie ,,gadania do ściany'' i krępacja zawsze na początku się pojawiają. Dlatego uważam, że taka modlitwa to bardzo przydatna rzecz i sama bym ją zmówiła 2 czerwca 2013 roku, gdyby ktoś mi wtedy o niej powiedział i by mnie w tym poprowadził. Ale o istnieniu czegoś takiego dowiedziałam się z pół roku później, kiedy już umiałam się modlić na głos, własnymi słowami i robiłam to codziennie, więc kompletnie tego już nie potrzebowałam.
5. Wierzę, że wszyscy ludzie zgrzeszyli i są winni wobec Boga. Nawet święci, misjonarze w Afryce... po prostu wszyscy ludzie oprócz Jezusa Chrystusa- człowieka i Boga jednocześnie.
6. Wierzę, że niezależnie od tego, jak bardzo będziemy starali się być dobrzy i żyć dobrze- nigdy nam się to nie uda. I że droga ,,starania się żyć dobrze'' prowadzi prosto do piekła. Bo według Bożych standardów, i tak zawsze wtedy będziemy źli. A co nam da to, że będziemy dobrzy według własnego mniemania? Albo według innych ludzi, którzy sami też są źli?
7. Nie wierzę w czyściec. Uważam, że nie ma o tym nic w Biblii, a nawet są fragmenty, które przeczą, że czyściec mógłby istnieć. Jest albo- albo. Niebo i Piekło, nic więcej.
8. Wierzę w zbawienie z wiary w Jezusa Chrystusa. A nie przez dobre uczynki. To nie przeczy, że jeżeli ktoś wierzy prawdziwie to te uczynki będą i że muszą być. Ale zbawieni jesteśmy tylko dlatego, bo Jezus zdecydował się ponieść naszą karę zamiast nas. Tylko dlatego idziemy do Nieba, bo On wisiał na krzyżu, a nie dlatego, bo żyliśmy dobrze. I jedynym warunkiem jest wiara w to (chociaż wiarę muszą potwierdzać uczynki, bo one świadczą o tym, czy naprawdę wierzysz). Ma to swoje uzasadnienie w Biblii, ale nie będę się o tym rozpisywać. Jak chcesz o tym poczytać, chętnie napiszę Ci o tym prywatnie.
9. Zawsze przyznaję rację Biblii. Jeżeli powiesz mi, że się pomyliłam i pokażesz mi na to werset w Biblii (werset, który nie jest wyrwany z kontekstu, oczywiście), przyznam Ci rację.
10. Nie wierzę w ewolucję. Bóg stworzył człowieka od razu człowiekiem, a małpę małpą, bo tak mówi Biblia. ,,Dowody naukowe'' dzisiaj są takie, jutro znajdą się inne. Treść Biblii się nie zmienia. Mam momentami chwile zastanowienia, kiedy czytam na przykład, że kiedyś po Ziemi chodzili olbrzymi, a ludzie żyli po 900 lat, ale wtedy zawsze po chwili dochodzę do wniosku, że jednak to prawda, tylko mi zrobili pranie mózgu w szkole, że to niby niemożliwe. I wszyscy moi znajomi z Kościoła też tak wierzą, a część z nich to naprawdę dobrze wykształceni ludzie.
11. Nigdy nie żartuję na temat Boga i czuję się bardzo nieswojo, kiedy znajomi przy mnie żartują na takie tematy. Na tyle nieswojo, że nawet, gdy te żarty są niby śmieszne, nie jestem w stanie się śmiać, tylko marzę, by ta osoba zobaczyła moją skrzywioną minę i skończyła. Czuję się nieraz z tym źle, bo wiem jak trudno jest to wytłumaczyć komuś, kto się irytuje i mówi ,,przecież to tylko żart, co ty nie masz poczucia humoru?! To nic złego!'' Boję się Boga, więc wolę z Niego nie żartować. Nie cierpię też żartów rasistowskich i też wtedy się nieswojo czuję i nigdy się z nich nie śmieję, ale już tysiąc razy bardziej wolę te rasistowskie dowcipy, niż te o Bogu, albo o Biblii. Całą resztę żartów lubię, chociaż Biblia zabrania tych nieprzyzwoitych... które są niestety nieraz śmieszne... cóż. Pracuję nad tym ;-)
12. Nigdy nie używam słowa ,,uwielbiać'' w innym kontekście niż na przykład ,,uwielbiać Boga za Jego dobroć''. To znaczy, że takie coś jak ,,uwielbiam jak moja mama gotuje'', nie przejdzie mi przez usta. Mimo, że naprawdę lubię jej kuchnię. Wierzę, że uwielbienie należy się tylko Bogu i zawsze to podkreślam, gdy ktoś mówi mi, że mnie uwielbia. Takie moje... dziwactwo.
13. Staram się nigdy nie kłamać. Z różnym skutkiem... bo co zabawne- w momencie, gdy za powiedzenie prawdy grożą mi największe konsekwencje i największy przypał- mówię prawdę i potrafię sobie tym napytać biedy. Ale zdarza mi się czasem potknąć na kłamstewkach, z których zupełnie nic nie mam... tak zupełnie nic... wiem, żałosne.
14. Mam słabość do osób Głuchych i chcę głosić im prawdę o Jezusie w ich
języku- migowym PJM. A że osobie słyszącej trudno jest się nauczyć
naturalnego języka Głuchych... jest to najbardziej dalekosiężny cel,
jaki aktualnie mam w swoim życiu.
15. Mam 100% pewność, że trafię do Nieba, choćbym umarła nawet i teraz. Nie dopuszczam możliwości, że mogłabym trafić do piekła, ani tym bardziej do czyśćca. Dlatego nie boję się śmierci.
16. Nie lubię oglądać świeckich filmów. A to dlatego, bo mam teraz zupełnie inny sposób myślenia, niż większość ludzi. To znaczy... jak główny bohater wpada w problemy to zawsze w myślach mu kibicuję: ,,no, na co jeszcze czekasz?! Nawróć się i módl się do Boga, On cię wyratuje!!!''... no i nie wiem dlaczego, ale w świeckich filmach nigdy tak się nie dzieje, więc przestały mnie wciągać.
17. Przyjmuję zaproszenia na fb od czytelników Niebianina i bardzo chętnie piszę z Wami wiadomości. Nazywam się Ola Kunkowska-Kowalska.