środa, 13 kwietnia 2016

moja historia miłosna cz.2


Jeżeli nie przeczytałeś pierwszej części mojej historii, to wejdź najpierw tutaj


,,tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe'' 2 Koryntian 5,17


Co czujesz gdy pomyślisz, że Bóg mógłby zmienić całkowicie twój charakter? - to pytanie zadała mi dziewczyna, która kiedyś była lesbijką i ostro imprezującą narkomanką, a w momencie, kiedy rozmawiałyśmy była już uroczą, ciepłą kobietą w ładnej sukience (heteroseksualną). Myśl o tym, że mogłabym się zmienić bardzo mi się podobała, jednak wydawało mi się, że mnie się nie da zmienić, więc uświadomiłam ją, że przecież tacy ludzie jak ja umierają tacy sami jacy się urodzili. Jednak po zastanowieniu, chyba nawet podczas tej samej rozmowy poprosiłam ją, żeby dała mi sprawdzić tego swojego Boga. Osoba, której nie rozpoznaję na jej własnych zdjęciach sprzed trzech lat może faktycznie doświadczyła czegoś ponadnaturalnego, o czym opowiada. Jeżeli to prawda, niech On da mi się poznać tak samo jak i jej. Czy mam coś do stracenia?

 Około tydzień po tamtej modlitwie, w sobotę 1 czerwca 2013 roku miałam ochotę przyjść do kościoła. Nie byłam pewna, co może dziać się w soboty w tym kościele, ale sprawdziłam na stronie internetowej, że są spotkania dla młodzieży w wieku gimnazjalnym. Nie mieściłam się może w limicie wieku, ale wyszłam z założenia, że nikt mnie pewnie przez to nie wyprosi. Gdy tam dojechałam zastałam zupełnie coś innego niż się spodziewałam. Leciała muzyka, ludzie siedzieli na krzesłach i na coś czekali. Wszyscy byli dorośli, nie wyglądali na uczniów szkoły gimnazjalnej. Nieco zmieszana skierowałam się do wyjścia, ale zobaczyła mnie jedna znajoma, która wyjaśniła mi bardzo pokrótce, że mężczyzna, który stoi w rogu sali i z kimś rozmawia jest prorokiem, że wszyscy podchodzą do niego po jakieś słowo od Boga i że teraz jest jej kolej, ale ona chce mnie wpuścić do kolejki zamiast siebie. W ten sposób, niewiele myśląc i niewiele wiedząc, prosto z ulicy trafiłam po osobiste proroctwo do Bożego proroka.

 Gdy rozmawiałam z tym człowiekiem przez cały czas zastanawiałam się skąd on tak dobrze mnie zna. Nie opowiedział mi może wielu rzeczy z mojego życia które byłyby moimi tajemnicami, ale mówił ze mną zupełnie jak przyjaciel od piaskownicy. Ta rozmowa nie pasowała do osoby, która widzi mnie pierwszy raz. Okazywał mi też dużo sympatii, a ja przecież praktycznie nic nie mówiłam, jedynie słuchałam. Jakoś na koniec powiedział: ,,masz ciekawe życie, będziesz miała jeszcze ciekawsze'', co rozbrzmiewało mi w uszach przez całą drogę do domu. Gdyby wtedy była przy mnie osoba wierząca, która powiedziałaby mi o ofierze Jezusa jeszcze raz i spytałaby czy chcę się nawrócić, odpowiedziałabym jej twierdząco i pozwoliłabym jej poprowadzić mnie w modlitwie. Tego dnia jednak nikogo z Kościoła przy mnie już nie było. Na szczęście rano była niedziela.

 W niedzielę, po nabożeństwie, które było dla mnie pełne wrażeń, wróciłam do domu i dowiedziałam się, że moja babcia dziś umarła. Byłam przygotowana na śmierć babci, ponieważ babcia miała złośliwego raka, jednak byłam z nią na tyle związana, że ta wiadomość mnie zmieszała i jak nigdy wcześniej poczułam, że chcę porozmawiać z tamtymi Chrześcijanami, ponieważ oni są przekonani, że każdy kto wyzna Jezusa zbawicielem trafi do Nieba. Babcia była bardzo wierząca.

 Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że nabożeństwa w Kościołach protestanckich w Warszawie w tamtym okresie były tylko 10-12 rano i jak wróciło się z jednego, nie było już możliwości iść na drugie. Szukałam w Internecie i dzwoniłam po wszystkich z nadzieją, że może ,,ktoś coś''. W końcu jedna osoba rzuciła hasło: Kościół dla czarnych, godzina 16:00, ulica żurawia- nie pamiętam adresu, ale poszukaj w Internecie. W Internecie nic nie znalazłam i szczerze mówiąc to nie wiedziałam do końca jak idzie się na ulicę żurawią- tylko tyle, że to centrum Warszawy. Dlatego poszłam na Dworzec Centralny, nie do końca wiedząc czy to ma sens.

 Na Dworcu podszedł do mnie czarnoskóry mężczyzna i spytał mnie co u mnie. Odpowiedziałam mu, że raczej tak sobie- lekko uśmiechając się na tę ironię losu. ,,Dzisiaj umarła moja babcia''- dodałam po chwili. Mój czarnoskóry rozmówca poprawił mnie, że Jezus określiłby, że ona śpi, a nie że umarła. Nie dowierzając w to co się dzieje, przeanalizowałam jeszcze raz fakty: centrum Warszawy, czarnoskóry człowiek, 15:30, mówi o Jezusie. ,,Czy ty idziesz do kościoła?''- pozwoliłam sobie zaryzykować takim nietypowym pytaniem. ,,Tak i mogę cię tam zabrać'': odpowiedział mi zupełnie tak, jakby to było normalne. W autobusie mówił mi o tym, że w Biblii jest napisane, że każdy człowiek jest grzeszny, a karą za grzech jest śmierć, więc każdy z nas zasługuje na potępienie, jednak Jezus przyszedł umrzeć za nas i zmartwychwstał dzięki czemu każdy kto w Niego wierzy może mieć życie wieczne. Słyszałam to już tysiące razy od ludzi w tamtym Kościele, jednak gdy mówił mi to tamten człowiek, który przedstawił mi się jako Brat Antoni- każde słowo trafiało we mnie z ogromną siłą, chciałam tylko to chłonąć jak gąbka. Miałam nadzieję, że będziemy tak jechać długo, żeby on mi to tylko mówił i mówił i mówił...

Kazanie w jego Kościele było o tym samym. Po nabożeństwie podszedł do mnie ich pastor i spytał mnie czy wierzę w Jezusa, a ja (tylko dlatego bo zapytał) uświadomiłam sobie, że tak- wierzę. Był 2 czerwca 2013 roku. Od momentu mojego pierwszego wyznania do samego wieczora odczuwałam obecność Boga tak, jakby faktycznie Jezus w ludzkim ciele siedział obok. A czy faktycznie tacy ludzie jak ja się nie zmieniają? Chyba jednak nie. Okazało się, że bardzo się zmieniłam (w trakcie tego jednego dnia) i sama nie zauważyłam kiedy. Wszyscy inni to zauważyli. Podobno nawet głos mam inny i nawet patrzę inaczej. Ja sama tylko tyle wiem, że wiele mi darowano.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Strona na facebooku

Photobucket

O mnie

Moje zdjęcie
Z wyznania jestem protestantką ewangelikalną, jednak wolę myśleć i mówić o sobie po prostu ,,Chrześcijanka''. 4 lata temu zakochałam się w Jezusie i na skutek tej miłości, sama nie zauważyłam w którym momencie, zaczęłam się zmieniać. Aktualnie nie mam nic wspólnego z osobą, którą wcześniej byłam. Pod wpływem miłości do Boga, w którego wierzę, chcę opowiadać o tym spotkaniu z Bogiem 4 lata temu i zachęcać do tego samego innych. Nie zależy mi na promowaniu ,,wiary protestanckiej''- mam na celu zachęcać do osobistej więzi z Jezusem i do czytania Biblii.