wtorek, 24 stycznia 2017

mój dzisiejszy list do mnie samej sprzed 4 lat

Cześć Olu z roku 2012,


 zdaję sobie sprawę, że nie przeczytasz mojego listu i nawet nie zdajesz sobie sprawy, że ktoś do Ciebie napisał. Nie wspominając już o tym, że nawet nie wpadłaś na pomysł, że to Ty sama możesz kiedyś próbować w ten sposób zagiąć czasoprzestrzeń. Żałuję, że ten list nie trafi w Twoje ręce, ponieważ zrobiłby dużo bardzo przydatnych rzeczy i oszczędziłby Ci wielu porażek, nerwów, łez i straconego czasu. Jednak dobrze, że mogę go do Ciebie napisać chociażby tylko dla siebie teraz, bym mogła na te minione już dla mnie pięć lat, spojrzeć z innej perspektywy. Bym mogła z lotu ptaka zobaczyć, ile rzeczy się wydarzyło, ile rzeczy się nauczyłam. A przy okazji, żebym mogła tym ubogacić innych, którzy są w tym samym miejscu, co Ty w tym momencie.
 Przez następne pięć lat Twojego życia wiele się wydarzy. W momencie, w którym piszę do Ciebie ten list, mieszkam 300 km dalej, w mieście, do którego jeszcze nie planujesz się przeprowadzić i nigdy tam nie byłaś. Kończę studia, których nigdy nie planowałaś studiować. Nawet nie brałaś pod uwagę takiej branży. I mało tego. Pewnie byłabyś zaskoczona, ale przygotowujemy się z narzeczonym do ślubu! Naprawdę. Wiem, że na ten moment nie bierzesz pod uwagę, że kiedykolwiek mogłoby to się stać, ale to się stanie. Jednak to nie są wcale największe zmiany, jakie zaszły. Wiesz co, najbardziej diametralną zmianą będzie dzień, kiedy uwierzysz w Jezusa i postanowisz oddać Mu całe swoje życie. To przyniesie przełom dosłownie do wszystkiego i staniesz się inną osobą.
 No właśnie. Nikt tak dobrze jak ja nie ma pojęcia ile wylewasz łez. Jak pesymistycznie, szaro patrzysz na życie. Masz nadzieję na to, że przyszłość będzie inna, że odmieni się jak za dotknięciem magicznej różdżki. Że nagle będzie jak w bajce, że odniesiesz wielki sukces. Ale Twoje marzenia są odrealnione, a dzień dzisiejszy nigdy nie przynosi Ci radości. Nie wiem czego tak kurczowo się trzymasz. Puść to, bo nie warto. Postaw na to, co jest realne i co jest możliwe. A realny jest Pan Jezus i On przyniesie zmianę do Twojego życia. Teraz, jak piszę do Ciebie ten list, żaden z Twoich ówczesnych problemów kompletnie mnie nie dotyczy. Nie stało się to przez terapię u żadnego psychologa, pracę nad sobą, ani nie wygrałam w totolotka. Po prostu, wszystko zmieniło się w dniu, gdy postanowiłam iść za Jezusem.
 Wiem, że masz opory, bo czujesz się inna niż wierzący ludzie, których znasz. Patrzysz na nich i myślisz sobie, że gdyby wiedzieli jak bardzo grzeszysz, to by spalili Cię na stosie. Chcę Ci powiedzieć, że to nie jest prawda. Nikt by Cię nie ukamienował. Jeszcze teraz tego nie wiesz, ale ci ludzie też mają podobną przeszłość do Twojej i wcale nie są mniejszymi grzesznikami. Biblia mówi, że wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej. Jedyną Osobą przy której mogłabyś faktycznie czuć się niezręcznie jest Jezus, bo tylko On ani razu nie dopuścił się grzechu i jest czysty przed Ojcem. Ale ten sam Jezus zmarł za Ciebie i Twoje grzechy. Tak, za Ciebie! I gdybyś była jedynym człowiekiem na Ziemi, też by umarł. Dzięki temu, że zmartwychwstał Ty możesz mieć w Nim nowe życie i zacząć wszystko od początku. Możesz teraz, tu na Ziemi być pewna, że po śmierci trafisz nie gdzie indziej, jak do Nieba. Wiesz sama jak bardzo potrzebujesz w życiu drugiej szansy. Jak marzysz o tym, by zacząć wszystko od nowa, mieć czystą kartę. No i naprawdę ją możesz mieć. Tylko uwierz i porozmawiaj z Bogiem, podziękuj za to, co zrobił. Przeproś za swoje grzechy. Poproś, żeby przyszedł do Twojego życia i poprowadził Cię dalej. Nie miej oporów mówić na głos do Boga, gdy jesteś sama w pokoju. Bóg słyszy, a Ty budujesz swoją wiarę. Nie będziesz żałować tego kroku, a tkwiąc w tym, w czym tkwisz marnujesz tylko czas. Pewnego dnia doświadczysz jak bardzo realny jest Bóg. Jak dobrze słyszalny potrafi być Jego głos. Jak blisko potrafi być człowieka, który Go szuka dniem i nocą i który chce się Jemu podobać.
 Czytaj Nowy Testament. Wiem, że się upierasz, żeby zacząć czytać Biblię od Starego, ale nie ma co. I tak nie zrozumiesz jeszcze Starego Testamentu tak, jak trzeba. Jak dobrze poznasz Nowy Testament, wtedy wróć do Starego.
 Nie bój się, że idąc w stu procentach za Jezusem będziesz żałować czegokolwiek. Nie będziesz żałować nawet przez chwilę. Nie stracisz zupełnie nic. A zastanawiając się, stracisz niepotrzebnie trochę czasu. Nie wspominam dobrze tego okresu, w którym właśnie teraz jesteś. I nie wspominam go dobrze, bo nie było wtedy Pana w moim życiu. Dlatego było beznadziejnie. A tak się boisz teraz to wszystko zostawić. Z perspektywy trzech i pół roku z Bogiem, zapewniam Cię, że nie ma czego. A dopóki nie uwierzysz w Boga, będziesz wylewać coraz więcej łez i będzie tylko coraz gorzej. Nie masz nadziei, że kiedykolwiek będzie lepiej. A nawet, jak będzie, to wszystko będzie tylko puste i nie przyniesie Ci radości. Wierz mi lub nie, ale najszczęśliwsze momenty Twojego życia to będą te spędzone z Bogiem.

 Pozdrawiam Cię,
Ola z roku 2017

wtorek, 17 stycznia 2017

seria NIEZRĘCZNE PYTANIA: ,,Kościół Protestancki? A o co w tym chodzi?''

,,Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie miało być poznane i nie miało wyjść na jaw''
Ewangelia Łukasza 8,17

 Seria ,,niezręczne pytania'' to miejsce, w którym odpowiadam Wam na wątpliwości dotyczące wiary i Boga. W dalszym ciągu można zadawać mi pytania przez facebooka, mailowo, lub w komentarzach a ja będę na nie odpowiadać we wpisach. Zachęcam do kontaktu ze mną na facebookowym funpage'u: niebianin.blogspot.com lub przez adres email: aleksandrakunkowska@gmail.com

 Bardzo często ludzie zadają mi pytanie ,,a czym się różnią Katolicy od Protestantów?''. Nie poruszyłam tej kwestii na niebianinie do tej pory, ponieważ nie chcę tracić czasu na rzeczy podoboczne, a nie do końca wiedziałam jak to ugryźć, by przekazać coś nieco głębszego, niż tylko teologię takiej, czy innej denominacji. 

 Jednak teraz już wiem, w jaki sposób na to odpowiedzieć. Jest coś takiego jak Pięć zasad protestantyzmu, które powstały podczas reformacji i są podstawą protestantyzmu do dzisiaj. Uważam, że niosą za sobą piękne i głębokie przesłanie, dlatego nie mam już tamtych oporów związanych z poruszaniem ,,rzeczy pobocznych''.


Sola scriptura (tylko Pismo)

,,A przeto i my dziękujemy Bogu nieustannie, że przyjęliście Słowo Boże, które od nas słyszeliście nie jako słowo ludzkie, ale, jak jest prawdziwie, jako Słowo Boże, które też w was wierzących skutecznie trwa.
1 Tesaloniczan 2,13

  Wierzymy tylko w to, co jest w Biblii. Nie ufamy bezgranicznie żadnemu człowiekowi, ani tradycji swojego Kościoła. Staramy się bezgranicznie wierzyć tylko w to, co jest zapisane na kartach Pisma Świętego i w nic więcej. Tak jak Tomasz Campbell powiedział: ,,tam, gdzie Biblia mówi- my mówimy. Tam, gdzie Biblia milczy- my milczymy''. Wierzymy w każde słowo Pisma Świętego, nawet gdy coś w pierwszej chwili wydaje się brzmieć dziwnie. Wierzmy, że Pismo Święte jest natchnione przez Boga i dlatego staramy się czytać je codziennie.

Sola Fide (tylko wiarą)


,,Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę i to nie z was, Boży to dar. Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił''
Efezjan 2,8-9 


 Wierzymy, że człowiek jest grzeszny i na skutek grzechu  został oddzielony od Boga. Z powodu grzechu, człowiek nie jest w stanie zrobić już nic, by poprawić swoją sytuację. Niektórzy ludzie, których znam, próbują zrekompensować swoje przewinienia dobrymi rzeczami. Mają nadzieję, że kiedyś okaże się, że tych dobrych uczynków jest więcej, niż tych złych i dzięki temu trafią do Nieba. Boję się o nich, bo na podstawie Bożego Słowa jestem przekonana, że to nie zadziała. Jedynym sposobem, by być zbawionym, jest wierzyć w odkupienie dokonane krwią Jezusa. Poprzez wiarę dostępuje się łaski, czyli czegoś zupełnie niezasłużonego. Poprzez wiarę, jest się zbawionym, czyli ma się zarezerwowany pokój w Niebie- na całą wieczność. 

 Z resztą, jeżeli na zbawienie można by było sobie zasłużyć ,,żyjąc dobrze'' to po co Jezus umierałby na krzyżu?
 

Sola Gratia (tylko łaska) 

„Przecież brata żadnym sposobem nie wykupi człowiek. Ani też nie da Bogu za niego okupu, bo okup za duszę jest zbyt drogi. I nie wystarczy nigdy, by mógł żyć dalej na zawsze i nie oglądał grobu.” 
Psalm 49,8-10

Zbawienie jest niezasłużonym darem od Boga, a nie nagrodą za cokolwiek. Bóg nie stałby się człowiekiem, nie uniżyłby się i nie dałby się zabić tylko po to, żeby kogoś wynagrodzić. On to zrobił z miłości. Bo przed Jezusem nikt nie zasłużył na zbawienie, a po Jezusie nikt na nie nie zasłuży. On umarł na krzyżu po to, by otworzyć ludziom drzwi ratunku. Żebyśmy mogli być zbawieni. Do ofiary na krzyżu nie da się już nic dodać, bo jest w pełni wystarczająca, by odkupić z grzechów Ciebie i mnie. I nic więcej nie potrzebujemy, jak to przyjąć i tylko podziękować, a potem w tym trwać.


Solus Christus (tylko Chrystus)

,,Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie”    
Jana 14,6

 Wierzymy, że tylko Jezus Chrystus jest pośrednikiem między Bogiem i ludźmi i że zbawienie za innym pośrednictwem nie jest możliwe. Jedyną osobą we wszechświecie, której śmierć miała moc odkupić czyjeś grzechy jest Syn Boży. A to dlatego, ponieważ tylko On nigdy nie zgrzeszył. Tylko śmierć Osoby niewinnej mogłaby odkupić winę grzeszników. Ponieważ wszyscy ludzie, jacy chodzili po świecie, kiedyś zgrzeszyli, to Bóg Sam stał się człowiekiem i Sam ani razu nie zgrzeszył. Stał się idealnym Barankiem Ofiarnym i odkupił ludzi. Nie musiał tego robić. Ale zrobił to, bo jest dobry. Namawiam wszystkich do tego, by uwierzyli w to i przyjęli łaskę zbawienia. Wtedy Bóg pozwoli każdemu Siebie poznać osobiście i da człowiekowi pewność, że po śmierci trafi do Nieba. Gdy jest się obmytym krwią Jezusa, nie trzeba bać się o wieczność swojej duszy. Jedyne co mamy później robić, tu- na Ziemi, to rozmawiać z Bogiem i czytać Nowy Testament, uwielbiać Jezusa, wzrastać w świętości i głosić Dobrą Nowinę, by coraz więcej osób mogło być uratowanych od sideł grzechu. Już nie ze strachu przed piekłem, ale z miłości do Boga i z wdzięczności do Niego za ratunek, jaki dokonał się dla nas na krzyżu.

Soli Deo Gloria (Tylko Bogu chwała)

,,Cokolwiek czynicie, z duszy czyńcie jako dla Pana, a nie dla ludzi'' 
Kol 3:23

Oddajemy chwałę tylko Bogu i tylko do Niego się modlimy. Wierzymy, że Jezus Chrystus jest wystarczająco kochający, by wysłuchać naszego błagania z naszych własnych ust, a nie za czyimś pośrednictwem. Bóg jest też wystarczająco wszechmogący, żeby wysłuchać każdego rodzaju próśb i nie potrzebuje mieć setek menadżerów od każdej intencji modlitewnej osobno. Nie widzimy też powodu, dla którego miałby wynagradzać nam kłanianie się do jakiekolwiek przedmiotu, ani do człowieka. 



Inne wpisy serii NIEZRĘCZNE PYTANIA 




 


piątek, 6 stycznia 2017

17 nietypowych faktów o ,,nowej mnie'' na rok 2017


 Całe moje życie zmieniło się po tym, jak uwierzyłam w ofiarę Jezusa na krzyżu i poznałam Go osobiście. Stąd określenie ,,nowa ja''- bo stałam się zupełnie inna. Ludzie, którzy mnie znają, wiedzą, że nie da się ze mną rozmawiać trzydziestu minut, żebym nic nie wspomniała o tym, w Kogo wierzę i co On robi w moim życiu. Dlatego, kiedy mój najlepszy przyjaciel powiedział, że tych faktów powinno być tak naprawdę 2017, to pomyślałam, że w sumie, to dla mnie nie byłoby problemu, by to wszystko napisać. Ale pewnie nikt by tego nie przeczytał więc, pozostańmy przy symbolicznych 17 rzeczach, które dotyczą nowej mnie. Kolejność przypadkowa.

 1.  Jestem wierząca od 3 i pół roku. Wcześniej przez większość życia byłam deistką, czyli wierzyłam, że Bóg stworzył świat, ale w nic nie ingeruje i że jest czymś w rodzaju jakiejś siły w kosmosie, a nie osobą z którą można w ogóle mieć jakąś relację. Później... zwątpiłam, że Bóg w ogóle istnieje. Był taki rok w moim życiu, kiedy Kościół Chrystusowy, do którego aktualnie należę nazywałam sektą i dalej mi wstyd przed znajomymi, którzy to pamiętają.

2. Po dniu, kiedy się nawróciłam do Boga (2 czerwca 2013 roku) zmieniłam się tak, że dosłownie wszyscy byli w szoku, że taka zmiana charakteru jest możliwa. Do tej pory, jak spotykam kogoś, kogo cztery lata nie widziałam, to ludzie myślą, że to nie ja. Podobno nawet inaczej wyglądam, inaczej gestykuluję, inaczej patrzę, nawet brzmienie mojego głosu jest inne. Jak opowiadam osobom poznanym później, kim byłam kiedyś- nie dowierzają. Zmiana tak bije po oczach, że widzą ją dosłownie wszyscy, oprócz... mojej mamy. Ona mówi, że jestem dalej taka sama.

3. Chodziłam do Kościoła Chrystusowego 2 lata, jako ateistka. Tak... wierzyłam, że to sekta, ale ktoś sprawiał, że czasem tam wracałam. Wtedy myślałam, że to moja przyjaciółka, która tam regularnie chodziła, była tym ,,kimś''. Teraz wierzę, że to Bóg. Osoby z Kościoła zawsze się dziwią, jak słyszą, że można przychodzić 2 lata do nas na nabożeństwa i być ateistą. Można. Taki niewierzący praktykujący. Na przekór modzie.

4. Kojarzysz modlitwę, którą cytuję w praktycznie każdym wpisie i polecam ją zmawiać? Coś w stylu: ,,Jezu, wierzę w to, że zmarłeś za moje grzechy i zmartwychwstałeś dla mojego zbawienia i dziękuję Ci za to. Przepraszam za wszystkie moje grzechy. Proszę, przebacz mi i pomóż mi zacząć życie na nowo, razem z Tobą''. To się nazywa modlitwa grzesznika, albo inaczej modlitwa o przyjęcie Jezusa. Zawsze mówię ludziom, żeby ją zmówili, gdy chcą zacząć z Bogiem na nowo i ze cztery razy zdarzyło mi się ją komuś dyktować, by za mną powtarzał. A jednak.... sama nigdy tak się nie modliłam!

 Już wyjaśniam. Ta modlitwa służy temu, by osobie, która tak na prawdę nigdy się nie modliła własnymi słowami i to na głos, pomóc przełamać ,,czucie się nieswojo'' i pokazać mniej-więcej, jak to można ułożyć i że tak w ogóle można. Umiejętność mówienia do Boga bardzo się przyda każdemu nawracającemu się człowiekowi, przez resztę jego życia. A uczucie ,,gadania do ściany'' i krępacja zawsze na początku się pojawiają. Dlatego uważam, że taka modlitwa to bardzo przydatna rzecz i sama bym ją zmówiła 2 czerwca 2013 roku, gdyby ktoś mi wtedy o niej powiedział i by mnie w tym poprowadził. Ale o istnieniu czegoś takiego dowiedziałam się z pół roku później, kiedy już umiałam się modlić na głos, własnymi słowami i robiłam to codziennie, więc kompletnie tego już nie potrzebowałam.

5. Wierzę, że wszyscy ludzie zgrzeszyli i są winni wobec Boga. Nawet święci, misjonarze w Afryce... po prostu wszyscy ludzie oprócz Jezusa Chrystusa- człowieka i Boga jednocześnie.

6. Wierzę, że niezależnie od tego, jak bardzo będziemy starali się być dobrzy i żyć dobrze- nigdy nam się to nie uda. I że droga ,,starania się żyć dobrze'' prowadzi prosto do piekła. Bo według Bożych standardów, i tak zawsze wtedy będziemy źli. A co nam da to, że będziemy dobrzy według własnego mniemania? Albo według innych ludzi, którzy sami też są źli?

7. Nie wierzę w czyściec. Uważam, że nie ma o tym nic w Biblii, a nawet są fragmenty, które przeczą, że czyściec mógłby istnieć. Jest albo- albo. Niebo i Piekło, nic więcej.

8. Wierzę w zbawienie z wiary w Jezusa Chrystusa. A nie przez dobre uczynki. To nie przeczy, że jeżeli ktoś wierzy prawdziwie to te uczynki będą i że muszą być. Ale zbawieni jesteśmy tylko dlatego, bo Jezus zdecydował się ponieść naszą karę zamiast nas. Tylko dlatego idziemy do Nieba, bo On wisiał na krzyżu, a nie dlatego, bo żyliśmy dobrze. I jedynym warunkiem jest wiara w to (chociaż wiarę muszą potwierdzać uczynki, bo one świadczą o tym, czy naprawdę wierzysz). Ma to swoje uzasadnienie w Biblii, ale nie będę się o tym rozpisywać. Jak chcesz o tym poczytać, chętnie napiszę Ci o tym prywatnie.

9. Zawsze przyznaję rację Biblii. Jeżeli powiesz mi, że się pomyliłam i pokażesz mi na to werset w Biblii (werset, który nie jest wyrwany z kontekstu, oczywiście), przyznam Ci rację.

10. Nie wierzę w ewolucję. Bóg stworzył człowieka od razu człowiekiem, a małpę małpą, bo tak mówi Biblia. ,,Dowody naukowe'' dzisiaj są takie, jutro znajdą się inne. Treść Biblii się nie zmienia. Mam momentami chwile zastanowienia, kiedy czytam na przykład, że kiedyś po Ziemi chodzili olbrzymi, a ludzie żyli po 900 lat, ale wtedy zawsze po chwili dochodzę do wniosku, że jednak to prawda, tylko mi zrobili pranie mózgu w szkole, że to niby niemożliwe. I wszyscy moi znajomi z Kościoła też tak wierzą, a część z nich to naprawdę dobrze wykształceni ludzie.

11. Nigdy nie żartuję na temat Boga i czuję się bardzo nieswojo, kiedy znajomi przy mnie żartują na takie tematy. Na tyle nieswojo, że nawet, gdy te żarty są niby śmieszne, nie jestem w stanie się śmiać, tylko marzę, by ta osoba zobaczyła moją skrzywioną minę i skończyła. Czuję się nieraz z tym źle, bo wiem jak trudno jest to wytłumaczyć komuś, kto się irytuje i mówi ,,przecież to tylko żart, co ty nie masz poczucia humoru?! To nic złego!'' Boję się Boga, więc wolę z Niego nie żartować. Nie cierpię też żartów rasistowskich i też wtedy się nieswojo czuję i nigdy się z nich nie śmieję, ale już tysiąc razy bardziej wolę te rasistowskie dowcipy, niż te o Bogu, albo o Biblii. Całą resztę żartów lubię, chociaż Biblia zabrania tych nieprzyzwoitych... które są niestety nieraz śmieszne... cóż. Pracuję nad tym ;-)

12. Nigdy nie używam słowa ,,uwielbiać'' w innym kontekście niż na przykład ,,uwielbiać Boga za Jego dobroć''. To znaczy, że takie coś jak ,,uwielbiam jak moja mama gotuje'', nie przejdzie mi przez usta. Mimo, że naprawdę lubię jej kuchnię. Wierzę, że uwielbienie należy się tylko Bogu i zawsze to podkreślam, gdy ktoś mówi mi, że mnie uwielbia. Takie moje... dziwactwo.

13. Staram się nigdy nie kłamać. Z różnym skutkiem... bo co zabawne- w momencie, gdy za powiedzenie prawdy grożą mi największe konsekwencje i największy przypał- mówię prawdę i potrafię sobie tym napytać biedy. Ale zdarza mi się czasem potknąć na kłamstewkach, z których zupełnie nic nie mam... tak zupełnie nic... wiem, żałosne.

14. Mam słabość do osób Głuchych i chcę głosić im prawdę o Jezusie w ich języku- migowym PJM. A że osobie słyszącej trudno jest się nauczyć naturalnego języka Głuchych... jest to najbardziej dalekosiężny cel, jaki aktualnie mam w swoim życiu.

15. Mam 100% pewność, że trafię do Nieba, choćbym umarła nawet i teraz. Nie dopuszczam możliwości, że mogłabym trafić do piekła, ani tym bardziej do czyśćca. Dlatego nie boję się śmierci.

16. Nie lubię oglądać świeckich filmów. A to dlatego, bo mam teraz zupełnie inny sposób myślenia, niż większość ludzi. To znaczy... jak główny bohater wpada w problemy to zawsze w myślach mu kibicuję: ,,no, na co jeszcze czekasz?! Nawróć się i módl się do Boga, On cię wyratuje!!!''... no i nie wiem dlaczego, ale w świeckich filmach nigdy tak się nie dzieje, więc przestały mnie wciągać. 

17. Przyjmuję zaproszenia na fb od czytelników Niebianina i bardzo chętnie piszę z Wami wiadomości. Nazywam się Ola Kunkowska-Kowalska.
Strona na facebooku

Photobucket

O mnie

Moje zdjęcie
Z wyznania jestem protestantką ewangelikalną, jednak wolę myśleć i mówić o sobie po prostu ,,Chrześcijanka''. 4 lata temu zakochałam się w Jezusie i na skutek tej miłości, sama nie zauważyłam w którym momencie, zaczęłam się zmieniać. Aktualnie nie mam nic wspólnego z osobą, którą wcześniej byłam. Pod wpływem miłości do Boga, w którego wierzę, chcę opowiadać o tym spotkaniu z Bogiem 4 lata temu i zachęcać do tego samego innych. Nie zależy mi na promowaniu ,,wiary protestanckiej''- mam na celu zachęcać do osobistej więzi z Jezusem i do czytania Biblii.