wtorek, 5 lipca 2016

historia miłosna Eweliny

,,Podobnie i wy uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym’’
List do Rzymian 6,11


 Ewelina jest dawną znajomą mojej przyjaciółki. Na początku znałam ją tylko z opowieści, czyli tak naprawdę wcale jej nie znałam. One we dwie nie były nigdy w zażyłej relacji, bardziej raczej jak pies z kotem.

 Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu chciałam opowiedzieć jej o tym, jak wspaniałego mamy Boga. A w zasadzie, to czułam, że właśnie tego chce Bóg- żebym się z nią spotkała, żebym z nią porozmawiała, żebym opowiedziała jej o Nim. Bóg mówił do mnie, że mam ją poznać i że mamy porozmawiać. Nie słyszałam wtedy fizycznie Jego głosu, jednak to było silne pragnienie i pewność, że nie pochodzi ze mnie.

,,Owce moje słuchają mojego głosu i Ja znam je, a one idą za Mną’’
Ewangelia Jana 10,27


 Nie znałyśmy się. Widziałam ją kiedyś przypadkiem i nigdy nie rozmawiałyśmy. W dodatku to była koleżanka mojej przyjaciółki. Nikt nie byłby zachwycony, gdyby jego przyjaciel wypisywał wiadomości na facebooku do jego znajomych, a właśnie w takiej sytuacji postawiłabym swoją przyjaciółkę pisząc do Eweliny. Nie mogłam też postawić kawy na ławę: ,,chcę napisać do Eweliny ponieważ mam wrażenie, że Bóg tego ode mnie wymaga’’. Z prostego powodu- moja przyjaciółka była ateistką. Wyśmiałaby mnie.

 Obawiałam się też, co Ewelina sobie pomyśli, gdy koleżanka koleżanki wyśle jej wiadomość ,,spotkajmy się, bo mam Ci do przekazania kilka słów od Boga’’. 

To powracało jak bumerang przez kilka miesięcy. Odkryłam wtedy, jakie to jest okropne uczucie, gdy Bóg o coś mnie prosi, a ja się wymiguję. Mówiłam o swoim problemie wielu różnym Chrześcijanom, jednak wiedziałam doskonale, że chodząc do innych po radę, gram na zwłokę. Przecież nikt tego za mnie nie zrobi! Byłam rozczarowana samą sobą. Czasem walczyłam. Pisałam wiadomości i kasowałam je przed wysłaniem. Rozmyślałam, co mogłabym jej napisać i jak w ogóle zacząć rozmowę. Układałam w głowie scenariusze. Modliłam się i pytałam Boga, dlaczego akurat ONA.

 Ewelina sama napisała do mnie na facebooku. Chodziło o jakąś drobnostkę. Zadała jakieś pytanie, na które mogłabym odpowiedzieć jednym zdaniem i więcej by się pewnie nie odezwała. Jednak dla mnie to było jak grom z jasnego nieba. Nie odpowiedziałam jej na pytanie. Zaproponowałam tylko, żebyśmy się spotkały.

 To oczywiście wywołało lawinę pytań: czy piszę poważnie, dlaczego tego chcę, w jakim celu mamy się spotkać, czy moja przyjaciółka o tym wie... Zaczęłam wątpić, że ją namówię. W zasadzie to nawet napisała mi, że NIE. Jednak po chwili pożegnała mnie informując, że wychodzi do pobliskiej restauracji, ponieważ ma ochotę na barszcz czerwony i na drinka. Byłam zdeterminowana na tyle, że spytałam o nazwę restauracji obiecując, że jeżeli to restauracja na terenie Warszawy, postaram się tam dotrzeć w pół godziny. Ta obietnica była szalona. Warszawa jest duża, a ja nie mam samochodu. Ewelina podała nazwę restauracji w mojej bliskiej okolicy. Okazało się, że jesteśmy sąsiadkami!

 Dobiłam swego i 15 minut później siedziałam z Eweliną w restauracji pod domem, cała w skowronkach, bo w reszcie zabrałam się za to, co powinnam zrobić już dawno. Od samego wejścia przekazywałam jej to, o czym Bóg chciał jej powiedzieć. Powiedziałam, że Jezus ją kocha, że jest Bogiem, że przyszedł na świat jako człowiek i umarł za nią by ponieść jej grzechy na krzyż i że jeżeli to wyzna, może być pewna wieczności w Niebie. Ewelina patrzyła na mnie wielkimi oczami: ,,Przecież ty nie wierzysz w Boga… przecież wy we dwie przychodzicie do tego waszego kościoła dla fajnej muzyki i dla ludzi, których polubiłyście…’’. Ta reakcja z kolei zaskoczyła mnie. Wiedziałam, że moja przyjaciółka-ateistka ma takie właśnie nastawienie, jednak nie spodziewałam się, że Ewelina łączy z tym również mnie. Wyprowadziłam ją z błędu i powiedziałam, że nie jest tak, jak mówi. Przychodzę do kościoła, ponieważ kocham Jezusa, a Jezus kocha Kościół.

 Z kolei ja tego dnia dowiedziałam się o Ewelinie, że nie wierzy w Boga, bo się na Nim rozczarowała. No i że lubi chodzić do clubu, poznawać chłopaków i pić alkohol. Ja jednak te słowa ani trochę nie zgasiły mojego zapału.

 Na pożegnanie powiedziałyśmy sobie, że kiedyś jeszcze się spotkamy. Nie musiałam długo czekać, bo następne spotkanie Ewelina zaproponowała mi sama- kilka dni później. Od tego czasu, widywałyśmy się kilka razy w tygodniu. Ani trochę nie przeszkadzało jej, że podczas tych spotkań mówię tylko o Bogu. Cały czas mówiłam jej tylko o tym jak wspaniały jest Jezus, a ona coraz usilniej próbowała pokazać mi jak bardzo grzeszy. Próbowała mnie zniechęcić do siebie, czasem nawet bardzo odważnie- bywało, że piła alkohol na spotkaniach ze mną. Ja wiedziałam, że Bogu cały czas na niej zależy, więc sama też nie potrafiłam odpuścić.

,,Albowiem mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną, natomiast dla nas jest mocą Bożą’’
1 list do Koryntian 1,18


 Ewelinie przyśnił się Jezus. Przyśniło jej się, że rozmawiają i że Jezus ją przytulił. Zaraz potem chciała jak najszybciej się ze mną spotkać, pytając mnie ,,co mam zrobić, żeby się nawrócić?’’. Gdyby to wydarzyło się teraz, na pewno byłabym bardzo zaskoczona z tej nagłej zmiany nastawienia. Wtedy jednak byłam tak bardzo pewna tego, że Ewelina odnajdzie drogę do Boga, że dzień, kiedy to się stało, ani trochę mnie nie zaskoczył. Powiedziałam jej jeszcze raz, że wszyscy ludzie są grzeszni, że Bóg-Jezus przyszedł na świat jako człowiek, by ponieść te grzechy na krzyż, więc zabrał karę należną jej i mnie. I że wobec tego, gdy powierzy Mu swoje życie, będzie mogła być przed Bogiem czysta tak, jakby nigdy nie zgrzeszyła. Ewelina zapewniła, że w to wierzy. Poprosiłam ją, żeby powtarzała za mną tę modlitwę:

Jezu,
Dziś pragnę wyznać, że wierzę w to, że jesteś Bogiem, który mnie zbawił na krzyżu. Pragnę powierzyć Ci swoje życie. Przepraszam za wszystkie moje grzechy. Dziękuję, że umarłeś za mnie. Proszę, prowadź mnie w moim nowym życiu.
Amen.


 Ewelina po tamtym dniu bardzo się zmieniła. Pokochała Boga tak, że opowiada o Nim ze wzruszającą czułością. Przestała pić alkohol w takich ilościach, w jakich piła go wtedy. Bardzo pragnie przebaczyć swoim rodzicom, co kiedyś wydawało jej się niemożliwe. Odczuwa radość z życia w Bogu. Dostrzegam, że Bóg po woli uzdrawia ją z jej chorób. Obecnie jest Chrześcijanką od dwóch lat.

07 września 2016 Ewelina została ochrzczona w jeziorku czerniakowskim w Warszawie na potwierdzenie swojej wiary.

3 komentarze:

  1. Super sprawa! uwielbiam czytać takie historie, bo zawsze wyobrażam sobie obrazek, który jest opisany w Biblii; że "całe Niebo raduje się z jednego grzesznika, który się nawrócił "- więc ja sobie wyobrażam, jak tam skaczą i rozsypują te złote pyły ;- )

    Co do grzesznika czy grzesznego stylu życia- no przecież Jezus sam powiedział, że zdrowi lekarza nie potrzebują :- ) A tak się składa, że chorzy bylismy wszyscy. Właśnietam, gdzie jest mrok potrzebne jest światło i jesteś nim! Po prostu: przemieniona, aby przemieniać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest aż trudne do wytłumaczenia, ale każdy prawdziwy Chrześcijanin jakiego znam, w takich chwilach cieszy się jakby wygrał na loterii! Myślę sobie, że pewnie my też należymy już do Nieba i dlatego też się cieszymy ;-). My jesteśmy solą ziemi!

      Usuń
  2. No i dobrze, że o tym wspomniałaś- tak, należymy do Królestwa Bożego, do Nieba - choć jesteśmy solą...ziemi :) super , o to chodzi.
    Osobiście, dla mnie nie ma wiekszej radości niż to, gdy ktoś się "nawraca" - nic na świecie, w życiu nie ma takiego znaczenia :)

    OdpowiedzUsuń

Strona na facebooku

Photobucket

O mnie

Moje zdjęcie
Z wyznania jestem protestantką ewangelikalną, jednak wolę myśleć i mówić o sobie po prostu ,,Chrześcijanka''. 4 lata temu zakochałam się w Jezusie i na skutek tej miłości, sama nie zauważyłam w którym momencie, zaczęłam się zmieniać. Aktualnie nie mam nic wspólnego z osobą, którą wcześniej byłam. Pod wpływem miłości do Boga, w którego wierzę, chcę opowiadać o tym spotkaniu z Bogiem 4 lata temu i zachęcać do tego samego innych. Nie zależy mi na promowaniu ,,wiary protestanckiej''- mam na celu zachęcać do osobistej więzi z Jezusem i do czytania Biblii.